Homilia wygłoszona do uczestników 74 OPNiW Jasna Góra

Biskup Tadeusz Rakoczy1

 

Homilia wygłoszona do uczestników 74. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Nauczycieli i Wychowawców

(Jasna Góra, 2 lipca 2011)

 

 

Bł. Jan Paweł II podczas pierwszej swojej pielgrzymki do Ojczyzny mówił, że Jasna Góra jest polską Kaną i że przyzwyczaili się Polacy przychodzić tu ze wszystkimi sprawami swojego życia, by opowiedzieć o nich i przedłożyć je swojej Matce. Dzisiaj przybyliście i Wy, katoliccy nauczyciele i wychowawcy wraz z ks. bpem Edwardem Dajczakiem, biskupem koszalińsko-kołobrzeskim, delegatem Konferencji Episkopatu Polski do spraw Duszpasterstwa Nauczycieli, duszpasterzami diecezjalnymi oraz tymi, którzy Wam przewodzą w trakcie całorocznej formacji.

Gorąco dziękuję Księdzu Biskupowi za zaproszenie mnie na to spotkanie. Pozdrawiam ks. prof. Jana Wala z Krakowa – dzisiejszego prelegenta i dziękuję mu za piękny wykład. Ze swej strony także serdecznie Was witam. Polecam Was dobremu Bogu przez wstawiennictwo Maryi i proszę Ją o błogosławieństwo dla Was wszystkich, dla Waszych rodzin i środowisk pracy. Niech Matka Najświętsza przygarnie Was do swojego serca. Korzystam z okazji, by Wam drodzy nauczyciele i wychowawcy serdecznie podziękować za Wasz codzienny trud pracy w szkołach. Zazwyczaj spotykacie się tylko z wymaganiami, a czasem nawet z niesprawiedliwą krytyką, a tak mało, zbyt mało z wdzięcznością. Przyjmijcie więc dzisiaj ode mnie najserdeczniejsze podziękowanie i uznanie!

Przewodnim hasłem tegorocznej pielgrzymki nauczycieli są słowa: „Szkoła we współpracy z rodziną i Kościołem”, a pielgrzymowaniu temu towarzyszy piękna maryjna pieśń: „Idźmy, tulmy się jak dziatki do Serca Maryi Matki”. To w tym Sercu możecie odnaleźć wszystko, czego poszukujecie, albowiem, jak śpiewamy, kto je „znajdzie, życie ma – Temu Syn zbawienie da”. Dobrze więc, że przychodzicie do tego Serca, w tym dniu, kiedy obchodzimy liturgiczne wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi. Oddanie się Maryi, zawierzanie się Jej Niepokalanemu Sercu to przedłużanie tajemniczego oddania się Boga człowiekowi; to także oddanie się człowieka Bogu.

Ewangelia dzisiejsza ukazuje nam Maryję i Józefa w chwili, kiedy po trzech dniach pełnych niepokoju poszukiwań odnaleźli dwunastoletniego Jezusa w świątyni. Matka, tuląc Go do piersi, nie mogła się powstrzymać od pełnego troski pytania: „Synu, czemuś nam uczynił? Oto Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2, 48). Nie zawsze więc i nie od razu rozumiała Ona postępowanie Jezusa, zawsze jednak „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2, 51). Mało tego, rozważała je w sercu, ale także wyciągała z nich praktyczne wnioski. Można powiedzieć, że z wielkim zapałem i sercem uczestniczyła w dziele zbawiania świata, realizowanym przez Jezusa.

Gdy nadszedł czas męki i śmierci Zbawiciela, Jej serce, zgodnie z zapowiedzią z Dnia Ofiarowania, przeszył miecz boleści, ale też dokonała się w nim istotna przemiana. „Kiedy Chrystus wypowiedział z wysokości krzyża: «Niewiasto, oto syn twój» (J 19,26) – w nowy sposób otworzył Serce swej Matki. Niepokalane Serce” (Jan Paweł II, 1982). Otworzył nie tylko Jej serce, ale słowami skierowanymi do ucznia Jana: „Oto Matka twoja” otworzył także serca nasze, serca synów i córek tej ziemi – na miłość Matki Najświętszej.

Drodzy moi, wczoraj oddawaliśmy cześć i chwałę – i oddaliśmy siebie – Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Dzisiaj oddajemy cześć i chwałę – i oddajemy siebie – Niepokalanemu Sercu Matki Najświętszej. A ponieważ wiemy, nauczał tego bowiem bł. Jan Paweł II, że „moc Odkupienia przerasta nieskończenie całą skalę zła, jakie jest w człowieku i w świecie. Serce Matki jest tego świadome, jak żadne inne serce w całym wszechświecie: widzialnym i niewidzialnym” (Jan Paweł II, 1982), przeto powierzając Jej siebie, prosimy, by nas przemieniała i przybliżała do samego Źródła życia, które wytrysnęło na Golgocie i wciąż tętni mocą odkupienia i łaską oraz dokonującym się w Nim zadośćuczynieniem za grzechy świata. Poświęcić się Niepokalanemu Sercu Matki to znaczy wrócić pod Krzyż Syna. Jeśli tak pojmiecie Wasze chrześcijańskie i nauczycielskie powołanie, Wasz świat ideowy nie będzie pusty i nie będziecie musieli wstydliwie ukrywać go przed uczniami. Nie będziecie też bali się ukazywać im w dialogu pedagogicznym wartości wypływających z Ewangelii – tych wartości, którymi żyjecie na co dzień.

Drodzy Nauczyciele i Wychowawcy, przychodząc dzisiaj do Matki Najświętszej, w sposób szczególny zawierzamy Jej powołanie nauczycielskie, z którym wiąże się tyle przeróżnych problemów: narastające trudności materialne placówek oświatowych i osób w nich zatrudnionych; niż demograficzny, w następstwie którego znaczna część szkół boryka się z niedoborem uczniów, a nawet ulega zamknięciu; kryzys rodziny powodujący, że wśród Waszych podopiecznych wiele jest dzieci o poranionym sercu i sumieniu; błędne teorie stosowane w systemie szkolnym, często sprzeczne lub tylko na pozór neutralne wobec chrześcijańskiego rozumienia rzeczywistości; ciągłe eksperymentowanie związane z ustawicznymi zmianami strategii szkolnej i programów nauczania; zburzenie jednolitego systemu wychowawczego opartego na integralnym kształceniu i duchowym formowaniu młodego pokolenia; trudności w nawiązaniu współpracy z przepracowanymi rodzicami, a także trudności w relacjach z uczniami, którym przepisy dają większe prawa niż nauczycielom.

Coraz trudniej spełniać w szkole swoje powołanie, a wynagrodzenie uzyskiwane przez nauczycieli wciąż jest niewystarczające na spokojne, godne życie. Wielu świetnych nauczycieli, a przy tym dobrych pedagogów szuka innej pracy, a degradacja wartości szkoły jako środowiska i degradacja zawodu nauczyciela wciąż postępuje. Dla tych, którzy pozostają mu wierni, współczesna szkoła jest prawdziwym wyzwaniem.

Tak nie powinno być! „Szkoła – jak mówił bł. Jan Paweł II – winna być dla wszystkich – nauczycieli i uczniów – wspólnotą, rodziną wychowawczą, w której każdy młody człowiek spotyka się z szacunkiem niezależnie od swoich zdolności i możliwości intelektualnych. Kształtowaniu umysłu musi koniecznie towarzyszyć formacja sumienia i rozwój życia moralnego poprzez praktykę cnót, a także wdrażanie do życia społecznego i otwieranie na sprawy całego świata. Takie integralne wychowanie jest nieodzowną drogą rozwoju i postępu jednostek, narodów, drogą solidarności i braterskiego zrozumienia, drogą Chrystusa i Kościoła”.

O takim wychowaniu w naszych szkołach coraz trudniej jednak mówić. Czyż można bowiem, z ręką na sercu powiedzieć, że w centrum zainteresowania szkoły zawsze znajduje się uczeń? Trzeba czynić wszystko, co tylko możliwe, aby skierować na niego wzrok, aby mądrze towarzyszyć mu na wszystkich jego drogach, aby znowu go pokochać – nawet gdy swym rodzicom i wychowawcom sprawia zawód i ból.

Pierwszoplanową rolę do odegrania ma w tym względzie rodzina. Niestety, właśnie ona nierzadko staje się powodem nieszczęść dzieci, które doświadczając za mało miłości ze strony rodziców i innych bliskich im osób, nie mają wiary w miłość, nie potrafią kochać i obojętnieją nie tylko na los innych, ale i własny. Młodzi ludzie zdają się coraz lepiej rozumieć otaczający ich świat, ale coraz mniej rozumieją samych siebie, dlatego ich młodzieńczy bunt nie służy krystalizowaniu wartości, a jedynie rozładowaniu napięć. Z drugiej strony część dzieci i młodzieży bezrefleksyjnie przejmuje od dorosłych błędną hierarchię wartości, w której wartości drugorzędne wygrywają z podstawowymi. W efekcie młody człowiek przyjemności stawia ponad wszystko: ponad normy moralne, ponad sumienie, ponad zdrowie, a nawet życie.

Nie ulega wątpliwości, że rodzina jest w kryzysie, ale kryzys dotknął również drugie pod względem ważności środowisko wychowania – szkołę, która w nadmiernym stopniu podlega wpływom społecznych trendów i kultury masowej. Coraz trudniej jest dzisiaj stawiać wychowankom jakiekolwiek wymagania – nauczyciele ulegli nie zawsze do końca przemyślanym koncepcjom wychowawczym, wedle których uczniom nie wolno niczego narzucać, gdyż mają oni prawo kierować się subiektywnymi przekonaniami. Stworzono nowy mit o wychowaniu bez wychowania, a wraz z nim nowy mit o nauczycielu, który powinien być prorokiem łatwego szczęścia – osiągniętego bez pracy nad sobą, bez wewnętrznej i zewnętrznej dyscypliny.

Oczywiście dziecka nie wolno na siłę uszczęśliwiać, ale dobry pedagog znajdzie sposoby, by przekonać młodych ludzi do świata autentycznych wartości i zasad moralnych. Rzetelna argumentacja, pogłębiona motywacja, a przede wszystkim świadectwo własnego życia są w stanie w tym względzie czynić cuda. Także dziś sprawdza się stara pedagogiczna maksyma – Verba docent, exempla trahunt.

Cóż zatem robić? Kryzysom można ulegać albo z nimi walczyć. Kryzysowi rodziny poddaje się rodzina, kryzysowi szkoły – szkoła. Kto jednak ma z tymi kryzysami walczyć? I w jaki sposób? Jakimi środkami? Drodzy nauczyciele, uwierzcie, że taka możliwość leży w Waszych rękach! Możecie walczyć! W jaki sposób? Przyjmując jeszcze większą odpowiedzialność! Czym? Wzmożonym wysiłkiem. Pracą i modlitwą!

Dzisiaj w dorocznej pielgrzymce przychodzicie do Matki Jasnogórskiej i Królowej z nabrzmiałymi od rozmaitych uczuć i odczuć sercami. Obecność w tym miejscu nie jest ucieczką od trudnej rzeczywistości, wręcz przeciwnie – jest właściwym spojrzeniem na waszą rzeczywistość. Wasza modlitwa jest promieniem Bożego światła i mądrości wprowadzanym w wasze trudne i skomplikowane codzienne życie. Modlitwa jest ciągłym przybliżaniem Boga do naszego życia i naszym przybliżaniem się do Niego. A najskuteczniej wyjednuje nam to Maryja, towarzysząca każdemu z nas, zwłaszcza w modlitwie, szczególnie tutaj, na Jasnej Górze. I to Ona wskazując na Chrystusa, mówi nam: „wszystko, cokolwiek Syn wam powie czyńcie” (J 2, 5).

Wasza posługa w procesie wychowania musi być ofiarna, jej cel – krystaliczny, a efekt – na miarę Waszej misji. Aby tę posługę dobrze spełnić, konieczna jest mądrość i dobra metoda, a najbardziej przykład własnego życia. Na pewno w dziele wychowania nie chodzi tylko o to, by się poświęcać, ale by czynić to mądrze. Na pewno w dziele tym nie chodzi tylko o znajomość metod i teorii, ale o odwagę dopuszczenia wychowanków do własnego życia, do własnych poglądów i postaw. I na pewno w dziele wychowania nie chodzi o koncentrowanie się na „jakości życia”, ale przede wszystkim na „wartości życia”, tak jak rozumie ją Kościół, a więc na służbie w życiu autentycznym wartościom, z których pierwszymi są Bóg i człowiek, a dopiero później inne wartości: prawda, dobro, piękno, sprawiedliwość, miłość, solidarność, uczciwość, rzetelność, które należy łączyć ze służbą Bogu i człowiekowi.

Skoncentrowanie uwagi na „wartości życia” pozwoli wychowankom nie tylko pełniej dowartościować siebie i własną godność, ale także nauczy ich odpowiedzialności za bliźnich, a przekona ich, „że – jak pisze Jan Paweł II – mają żyć dla drugich i z drugimi, że ich życie ma sens, o ile staje się darem bezinteresownym dla drugich” (Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 102).

Drodzy Nauczyciele i Wychowawcy! Rodzice Wam zaufali, powierzając Waszej trosce swoje dzieci. Z całego serca życzę Wam, byście spełnili pokładane w Was zaufanie i spełnili się w swoim powołaniu. Wszystkim Wam potrzeba długomyślności, którą słusznie nazwano cnotą wychowawców, a która pozwala cierpliwie czekać na owoce pedagogicznego trudu. Wszystkim Wam potrzeba też odwagi, aby przekazywać wartości ludzkie i chrześcijańskie, o których nie wystarczy tylko mówić, lecz które trzeba potwierdzać własnym życiem. Dobry wychowawca potrafi uczynić ze szkoły miejsce prawdziwego rozwoju człowieka i konsekwentnie ukazywać prawdę, że kształtować siebie to znaczy stawiać wobec sobie trudne wymagania. Mądry wychowawca, to ktoś, kto fascynuje miłością, kto zrozumiał, że wychowywać znaczy uczyć kochać, wskazywać drogę życia w miłości i prawdzie, w dobru i pięknie – i do nich odważnie prowadzić.

Skomplikowane są współczesne dzieje i sytuacje egzystencjalne człowieka, zwłaszcza człowieka młodego, którego doświadczenie życiowe jest niewielkie. Rzucony na wolny rynek idei, poglądów, wartości i antywartości, często się gubi. Pomóc mu można tylko w jeden sposób, znajdując, „niepowtarzalny, indywidualny klucz do jego duszy”. Wychowywać to znaczy towarzysząc młodemu człowiekowi pomagać mu coraz bardziej stawać się człowiekiem.

Kochani moi, życząc Wam błogosławieństwa Bożego w trudnej i zaszczytnej pracy, wszystkie Wasze zbożne intencje, obawy i nadzieje, troski i niepokoje, marzenia i zamierzenia, a przede wszystkim Was samych zawierzam Matce Najświętszej, prosząc Ją, aby wyjednała Wam łaskę uczciwego życia i ofiarnej posługi w dziele wychowania młodego pokolenia. Maryjo, Niech Syn Twój okaże nam swą łaskawość i pomaga w codziennej pracy, a Ty, „ulżyj życia trud. Zmyj z serc naszych winy brud! Ty nas kochasz, a my Ciebie, niech się z Tobą złączym w niebie”. Amen.

1Tadeusz Rakoczy w 1963 roku został kapłanem archidiecezji krakowskiej. Po wielu latach pracy w sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, dnia 25 marca 1992 został mianowany pasterzem nowo powstałej diecezji bielsko-żywieckiej. Sakrę biskupią przyjął 26 kwietnia 1992 z rąk bł. papieża Jana Pawła II oraz współkonsekratorów, którymi byli kardynałowie Franciszek Macharski oraz Angelo Sodano.