Konspekty spotkań w ramach Duszpasterstwa Nauczycieli

Dekalog - Dziesięć Przykazań

Propozycje konspektów spotkań prowadzonych w ramach duszpasterstwa nauczycieli

opr. ks. dr Wojciech Wojtyła

(do użytku wewnętrznego)

 

 

Wprowadzenie

 

Wiadomości ogólne

Rzeczownik ,,dekalog”, w języku greckim dekalogos, chociaż nie występuje
w Piśmie Świętym, z niego się wywodzi. Kilkakrotnie pojawia się w nim nazwa ono dziesięć przykazań dziesięcioma słowami (Wj34, 28; Pwt 4,13;10,4). Tłumacze Septuaginty, czyli opracowanego w Aleksandrii na terenie Egiptu między połową III wieku a 132 r. przed Chrystusem greckiego przekładu Starego Testamentu, oddali wyrażeniem hoi deka logoi, czyli dziesięć słów. Najstarszym dokumentem, w którym występuje wyraz dekalogos, jest dzieło ,,Przeciw herezjom” autorstwa św. Ireneusza (ur. ok 135-140, zm. III w. po Chr.).

W Księdze Wyjścia znajduje się osiem dekalogów. Treść sześciu z nich dotyczy niewolników, zabójstw, okaleczeń, depozytów, zasad moralnych, sądownictwa i kalendarza świąt. Dwa pozostałe to Dekalog rytualny oraz najważniejszy Dekalog etyczny (Wj 20, 1-17), który z nieistotnymi zmianami zachował się także w Pwt 5, 6-21. To on znany jest powszechnie pod nazwą ,,Dekalog” lub ,,Dziesięć przykazań”. Stanowi on zwięzły zbiór nakazów i zakazów religijno-moralnych, do przestrzegania których starożytni Izraelici zobowiązali się w czasach Mojżesza (XIII w. prz. Chr.), po wyjściu z niewoli egipskiej. Według tradycji biblijnej, nastąpiło to w trzecim miesiącu od wyjścia z Egiptu u stóp Chorebu (Wj 24, 3; Pwt 5, 22-31), góry znajdującej się na Półwyspie Synajskim, bardziej znanej jako Synaj (Wj 19,18). Objawiony przez Boga Dekalog ukazywał Izraelowi podstawowe zasady postępowania, które w innych jego prawach, które zachowały się w Pięcioksięgu, zostały dookreślone w sposób szczegółowy[1]

Główną myślą i treścią Przymierza jest teokracja, czyli najwyższym prawodawcą, sędzią i królem Izraela jest Bóg. Dekalog nie tylko odegrał istotną role w religii starego przymierza, kształtując jej wyznawców, ale obowiązuje on również dzisiaj wszystkich chrześcijan. Chrystus w rozmowie z bogatym młodzieńcem, który zapytał Go, co ma robić,
by osiągnąć życie wieczne, odpowiedział: Znasz przykazania: ,,Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i swoją matkę (Mk 10, 19).

Jednak nie tylko ludzie wierzący winni zapoznać się z Dekalogiem. Zawarte w nim przykazania, w których określa on obowiązki wobec bliźnich, odzwierciedlają prawo naturalne, które wypisane jest na ludzkich sercach. Posiadają one wartość niezależnie od przekonań religijnych, dlatego winny one kierować postępowaniem każdego uczciwego człowieka[2]. Ogólny (uniwersalny) charakter Dekalogu to cecha, która go wyróżnia od wszelkich innych kodeksów prawnych.    

 a)      Charakterystyka literacka

Dziesięć przykazań znamy w następującym brzmieniu:

  1. Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną.
  1. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.
  2. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  3. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  4. Nie zabijaj.
  5. Nie cudzołóż.
  6. Nie kradnij.
  7. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  8. Nie pożądaj żony bliźniego twego,
  9. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

Jest to opracowana w sposób zwięzły katechizmowa wersja Dekalogu. Została ona opracowana tak, by była łatwa do zapamiętania. Dwie wersje Dekalogu, które zachowały się w Wj 20, 2 – 21 i Pwt 5, 6-21, są znacznie obszerniejsze.

 Wersja Wj 20, 2 - 21

Wtedy wypowiedział Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, w błahych rzeczach, bo nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego Imienia w błahych rzeczach.

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje.

 Nie będziesz zabijał.

Nie będziesz cudzołożył.

Nie będziesz kradł.

Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

Nie będziesz pożądał domu twojego bliźniego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego». A cały lud, postrzegając gromy i błyskawice oraz głos trąby i górę dymiącą, przeląkł się i drżał, i stał z daleka. I mówili do Mojżesza: «Rozmawiaj ty z nami, a my będziemy cię słuchać! Ale Bóg niech nie rozmawia z nami, abyśmy nie pomarli!» Mojżesz rzekł do ludu: «Nie bójcie się! Bóg przybył po to, aby was doświadczyć i pobudzić do bojaźni przed sobą, żebyście nie grzeszyli». Lud stał ciągle z daleka, a Mojżesz zbliżył się do ciemnego obłoku, w którym był Bóg.

 

 Wersja Pwt 5, 6-21

Mojżesz zwołał całego Izraela i rzekł do niego: Słuchaj, Izraelu, praw i przykazań, które ja dziś mówię do twych uszu, ucz się ich i dbaj o to, aby je wypełniać. Pan, Bóg nasz, zawarł z nami przymierze na Horebie. Nie zawarł Pan tego przymierza z ojcami naszymi, lecz z nami, którzy tu dzisiaj wszyscy żyjemy. Spośród ognia na Górze mówił Pan z wami twarzą w twarz. W tym czasie ja stałem między Panem a wami, aby wam oznajmić słowa Pana, gdyście się bali ognia i nie weszli na górę. A On mówił:

 "Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.

Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań.

Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy. Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój.

Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę,  lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty. Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu. 

Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój.

Nie będziesz zabijał.

Nie będziesz cudzołożył.

Nie będziesz kradł.

Jako świadek nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa.

Nie będziesz pożądał żony swojego bliźniego. Nie będziesz pragnął domu swojego bliźniego ani jego pola, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twojego bliźniego".

Te słowa wyrzekł Pan do waszego zgromadzenia na górze spośród ognia, obłoku
i ciemności donośnym głosem, niczego nie dodając. Napisał je na dwu tablicach kamiennych
i dał mi je.

            Tekst wspólny obydwu wersjom Dekalogu nie jest jednolity. Dwa pierwsze przykazania włożone są w usta Boga, który przemawia do Izraelitów w pierwszej osobie. Pozostałe przykazania wypowiada prawodawca ludzki w imię Jahwe, o którym mówi
w trzeciej osobie. Postanowienia dotyczące szabatu i czci należnej rodzicom są nakazami, wszystkie inne – zakazami. Niektóre przykazania ujęte są zwięźle, bez uzasadnień – np.
Nie będziesz zabijał!; inne są rozbudowane – przytaczają powody, dla których należy je wypełnić[3].

            Przykazania zawarte w Dekalogu są prawami apodyktycznymi, odznaczającymi się tym, że w sposób kategoryczny wyrażają nakazy lub zakazy czynienia czegoś, np. Czcij twego ojca i matkę; Nie będziesz zabijał. Należy je odróżnić od dużo częściej występujących w Starym Testamencie praw kazuistycznych, które najpierw przedstawiają warunkowo jakiś przypadek, a następnie rozstrzygają, co należy przedsięwziąć, jeżeli coś takiego się wydarzy, np. Wj 21, 2n: Jeśli kupisz niewolnika – Hebrajczyka, będzie on służył przez sześć lat,
w szóstym zaś roku wyjdzie na wolność bez wykupu. Jeżeli przyszedł sam, wyjdzie sam, a jeśli miał żonę, wyjdzie również żona
[4].

            Ze względu na dziedzinę, do której odnoszą się przykazania Dekalogu, dzielimy je na przykazania rytualne, zwane także kultowymi, i moralne, zwane etycznymi. Pierwsze z nich określają obowiązki względem Boga, zakazując oddawania czci innym bogom prócz Jahwe, sporządzania podobizn, wymawiania imienia bożego na daremno i nakazują świętowanie szabatu. Drugie odnoszą się do stosunków międzyludzkich, nakazując oddawać cześć rodzicom  i zakazują zabójstwa, cudzołóstwa, kradzieży, składania fałszywych zeznań, pożądania żony i rzeczy bliźniego[5].

Rozszerzeniem Dekalogu i jego praktyczną interpretację stanowią przepisy prawodawstwa Mojżeszowego, które znajdują się w różnych miejscach Pięcioksięgu, zwłaszcza w tzw. Księdze Przymierza (Wj 20,22-24,23). Zostały one sformułowane w duchu monoteizmu. Duchem głębokiego humanitaryzmu i najwyższym wzorcem postępowania wyrażonym w Kpł 19,2”: ,,Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty, Jahwe, Bóg wasz” – przewyższa on wszelkie pozabiblijne sformułowania prawne[6].

            Z ducha humanitaryzmu wypłynęły m.in. prawa opieki społecznej, tj. darowanie jałmużny rozumianej jako obowiązek, troska o ubogich, zwłaszcza o sieroty i wdowy,
o przybyszów z obcej narodowości. O wysokim humanitaryzmie tego prawa świadczy
w wybitny sposób wzięcie pod opiekę prawną ludzi najbardziej pokrzywdzonych
w Starożytności czyli niewolników (Wj 20,10; Pwt 15, 12-14). Przewidziano także opiekę prawa nad człowiekiem, który nieumyślnie spowodował śmierć drugiego człowieka (tzw. ,,miasta ucieczki Lb 35,9n). Podstawową zasadą tych, stanowiącą fundament tych postanowień było przykazanie miłości bliźniego z Kpł 19,18: ,,Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego”[7]

 b)     Podział Dekalogu

   W potwierdzonej już w Talmudzie tradycji żydowskiej, za pierwsze przykazanie uważany jest wstęp do Dekalogu: Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli (Wj 20,2), za drugie – zakaz oddawania czci obcym bogom
i sporządzania podobizn, za trzecie – zakaz wzywania imienia Jahwe w złym celu, za czwarte – nakaz świętowania szabatu, za piąte – nakaz szacunku dla rodziców, za szóste – zakaz zabójstwa, za siódme – zakaz cudzołóstwa, za ósme – zakaz kradzieży, za dziewiąte – zakaz fałszywego świadectwa, za dziesiąte – zakaz pożądania żony i własności bliźniego[8].

Katolicy łacińscy i luteranie, idąc za św. Augustynem i św. Tomaszem z Akwinu zakaz oddawania czci innym bogom i sporządzania podobizn uważają za pierwsze przykazanie, zakaz pożądania dóbr bliźniego wyodrębniają jako przykazanie różne od zakazu pożądania cudzej żony, pozostałe zakazy oraz nakazy świętowania szabatu i szacunku dla rodziców określają jako przykazania 3-8.

Prawosławni oraz katolicy obrządku greckiego, a także wyznania protestanckie
z wyjątkiem luteran, idąc za Filonem Aleksandryjskim i Józefem Flawiuszem zakaz oddawania czci obcym bogom uważają za pierwsze przykazanie, zakaz sporządzania podobizn – za przykazanie drugie, zakaz pożądania dóbr bliźniego łączą w jedno z zakazem pożądania cudzej żony, a pozostałe zakazy i nakazy określają jako przykazania 3-9.   

Obowiązki, jakie Jahwe nakłada na Izraelitów w Dekalogu, bibliści dzielą zwykle na obowiązki względem Boga (Wj 20, 2-11; Pwt 5, 6-15) i obowiązki względem ludzi (Wj 20, 12-17; Pwt 5, 16-21), przypuszczając, że obowiązki względem Boga wypisane były na pierwszej, a obowiązki względem bliźnich na drugiej tablicy Dekalogu. Należy jednak zauważyć, że wykroczenia przeciw ludziom były równocześnie uważane za wykroczenia przeciw samemu Bogu, ponieważ On nakładał także obowiązki wobec bliźnich. Według Księgi Rodzaju Bóg stanął w obronie Abla, a w Księdze 1Sm2,25 czytamy: Jeżeli człowiek zgrzeszy przeciw człowiekowi, Bóg go osądzi.

 

c)      Wstęp do Dekalogu

Zdanie: Ja jestem Jahwe, twój Bóg, który wyprowadziłem cię z ziemi egipskiej,
z domu niewoli, zachowane w jednakowym brzmieniu w obydwu wersjach Dekalogu, stanowi wstęp do wszystkich dziesięciu przykazań. Wskazuje on na historyczne związki Boga z Izraelem, które wzięły swój początek w momencie wyzwolenia Izraelitów z niewoli
w Egipcie, w czasie której usiłowano m.in. ograniczyć ich przyrost naturalny a także nieludzko wykorzystywano ich do wyrobu cegły na budowę miast Ramzes i Pitom[9].

Najważniejszym szczegółem przywołanego zdania są słowa: Ja jestem Jahwe. Zdanie to spotykane jest później często w pismach kapłańskich, zwłaszcza w Kodeksie świętości (Kpł 18-26). Według tradycji biblijnej imię Jahwe Bóg objawił wcześniej Mojżeszowi
w teofanii przy ognistym krzaku[10].

 Gdy Mojżesz pasał owce swego teścia, Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą». Powiedział jeszcze Pan: «Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód, na miejsce Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebusyty. Teraz oto doszło wołanie Izraelitów do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu». A Mojżesz odrzekł Bogu: «Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?» A On powiedział: «Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze». Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: „JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia (Wj 3,1-15). 

Etymologia słowa Jahwe jest wciąż bardzo dyskutowana. Zdaje się ono wskazywać na wieczność Boga, Jego nieustanne trwanie, w przeciwieństwie do przemijania rzeczywistości stworzonych. Wyraża ono przede wszystkim myśl, iż Bóg jest obecny w narodzie izraelskim, by mu pomagać i by nim kierować[11]. Przedstawiając się Izraelowi jako jego Bóg, który go wyprowadził z niewoli egipskiej, Jahwe występuje wobec tego narodu jako jego absolutny władca, który wiąże się z nim przymierzem. Nieograniczoną władzę Jahwe nad Izraelem podkreśla apodyktyczny charakter przykazań Dekalogu. Wzgardzić tymi prawami, znaczy odrzucić władzę Jahwę i odrzucić dialog z Nim[12]

  

 I.                   Pierwsze Przykazanie

Wj 20

Nie będziesz miał innych bogów poza mną.

Pwt 5

Nie będziesz miał innych bogów poza mną.

W starożytnym Izraelu istnienie Boga w zasadzie nie było kwestionowane czy poddawane w wątpliwość. Przekonanie to było tak głębokie, że jeden z psalmistów napisał: Powiedział głupi w swoim sercu: ,,Nie ma Boga!(Ps 14). Psalmista dał wyraz przekonania  głębokiego Izraelitów, że Boga odrzucają jedynie ludzi zarozumiali i występni, którzy łudzą się, iż nie pociągnie ich On do odpowiedzialności za popełnione zło. W Starym Testamencie, zwłaszcza w psalmach, pojawiają się wypowiedzi o przeciwnikach Boga, ale nie chodzi tu
o ludzi, którzy przeczą Jego istnieniu, ale do takich, którzy nie zachowali Jego przykazań[13].

Jednym z dowodów istnienia Boga dla starożytnych Izraelitów były dobrodziejstwa, jakich doznali oni od Niego w ciągu swoich dziejów, tj. powołanie Abrahama, Izaaka, Jakuba, wyprowadzenie z niewoli egipskiej, opiekę nad nimi w czasie wędrówki przez pustynię. Pierwsze przykazanie nawiązuje do najważniejszego z tych dobrodziejstw, czyli do wyprowadzenia Izraela z niewoli egipskiej. Mówi o tym zdanie: Ja jestem Jahwe, twój Bóg, który wyprowadziłem cię z ziemi egipskiej, z domu niewoli – czyli wstęp do Dekalogu[14].

Wyrażenie: mieć innych bogów – znaczyło: oddawać cześć innym bogom. Słowa: Nie będziesz miał innych bogów poza mną – zakazują Izraelitom kultu bóstw pogańskich. Na taki sens wskazuje tych słów wskazuje paralelny tekst z Księgi Wyjścia (Wj 20, 22-23,19),
w którym czytamy niezwykle mocne słowa: Kto składa ofiary bogom, nie tylko Jahwe, niech zostanie zgładzony[15].

Zakazu oddawania czci obcym bogom bronił żyjący w VIII w. wieku przed Chr.  prorok Ozeasz. Prorok wypowiada słowa: Ja Jestem Jahwe, twój Bóg, począwszy od ziemi egipskiej, Innego Boga prócz mnie znał nie będziesz, i nie ma poza mną żadnego zbawcy (Oz 13,4).

W innym miejscu ten sam prorok z myślą o Izraelitów, którzy łamali przykazanie: Ale oni zwracają się do innych bogów (Oz 3,1).

Wiele postanowień, które miały na celu uchronić Izrael przez oddawaniem czci obcym bóstwom, zachowało się w Księdze Powtórzonego Prawa. Ostrzegały one ten naród przed uleganiem fałszywym prorokom i tym wszystkim, którzy kusiliby go do odstępstwa od Jahwe. Osoby takie podlegały karze śmierci. Troska Mojżesza i innych prawodawców Izraela o to, by naród ten nie czcił innych bogów prócz Jahwe, wynikała stąd, że Izraelici mieli skłonność do odchodzenia od swego Boga i kłaniania się bóstwom pogańskim, czego dowodem są liczne wystąpienia proroków przeciw bałwochwalstwu, zabobonom, nierządowi sakralnemu, a także przeciw przymierzom zawieranym z obcymi państwami i prowadzącym naród do odstępstwa (Prorocy Amos, Ozeasz, Izajasz, Sofoniasz, Micheasz, Ezechiel)[16].

Przykazanie: Nie będziesz miał innych bogów poza mną! W religii Izraela odgrywało istotną rolę, wyróżniając ją od wszystkich innych religii starożytnego Wschodu, które były politeistyczne. Nasuwa się jednak pytanie, czy był to monoteizm, czyli wiara w jednego
i jedynego Boga, wykluczająca istnienie innych bóstw, czy też była to monolatria, polegająca na tym, że człowiek czci jednego Boga, ale jeszcze nie twierdzi, że inne bóstwa nie istnieją.
Z dawniejszych tekstów biblijnych wynika, że początkowo wierni wyznawcy Jahwe nie wykluczali istnienia bóstw pogańskich. W Pieśni dziękczynnej z Wj 15 czytamy: Któż jest pośród bogów jak Ty, Jahwe?[17]

Można powiedzieć, że religia Mojżesza była właściwie monolatrią. Można ja nazwać monoteizmem praktycznym, gdyż jej wyznawcy w życiu codziennym uznawali tylko jednego Boga – Jahwe. Równocześnie należy stwierdzić, że religia ta była początkiem doświadczenia religijnego i refleksji teologicznej, które miały doprowadzić ostatecznie do przekonania, że inne bóstwa nie istnieją, a więc do monoteizmu teoretycznego. Przekonanie to zostanie wyrażone wyraźnie u Deuteroizajasza, proroka z drugiej połowy VI wieku przed Chrystusem. W jego pismach Bóg tak mówi o sobie:

Przede mną żaden Bóg nie został stworzony, po mnie też nie będzie. Ja jestem pierwszy i ostatni. Poza mną nie ma Boga (Iz 40-55).

Ten sam prorok zapowiada, że w przyszłości mieszczańscy innych narodów przyłączając się do Izraela wyznają: Tylko u ciebie jest Bóg. Nie ma innego. Bóstwa są nicością. 

Mówić o innych bogach dla Deuteroizajasza znaczyło tyle, co mówić o niczym lub o bezsilnych dziełach ludzkich rąk. Można spotkać się z poglądem, że to właśnie ten prorok jest pierwszym teologiem Starego Przymierza, który w sposób jasny i jednoznaczny wyraził myśl, że Jahwe jest jedynym Bogiem. Chociaż nie do końca jest to słuszny pogląd, gdyż u u wcześniejszych proroków można spotkać wypowiedzi, z których wynika, że byli oni świadomi, iż bóstwa czczone przez innych nie istnieją[18]. Niezmiernie trudno ustalić, kiedy po raz pierwszy pojawiła się w Izraelu myśl, że Jahwe jest jedynym Bogiem, który rzeczywiście istnieje. Wydaje się, że czystym monoteizmem był już Jahwista w X wieku przed Chrystusem. W jego opowiadaniu o stworzeniu i upadku pierwszych rodziców z Księgi Rodzaju oraz w opowiadaniu o potopie Jahwe występuje jako suwerenny władca świata, obok którego nie ma innych bogów. Analogiczne opowiadania mezopotamskie w tym samym czasie mówią o wielu bogach, a więc są politeistyczne[19].  

Jahwe był nie tylko jedynym Bogiem religii Mojżesza, ale także różnił się istotnie od bóstw pogańskich Bliskiego Wschodu, które utożsamiane były z ciałami niebieskimi  lub siłami przyrody. Podobnie jak przyroda, nie posiadały one szczególnych przymiotów moralnych. Ich czyny, opisywane były w mitach. Jahwe nie był utożsamiany z żadną z sił przyrody. Nie wątpiono, że Jego władzy podlegają ciała niebieskie i zjawiska przyrody, jednak nie był on ani słońcem ani księżycem, ani żadnym z żywiołów. Chociaż wierzono,
że od Niego zależy płodność i żyzność, nie był On bogiem płodności i żyzności. Jego panowanie rozciągało się nie tylko na przyrodę, ale także na bieg dziejowych wydarzeń[20].  

Stwierdzając wyjątkowość religii Mojżesza na tle współczesnych mu religii Bliskiego Wschodu, wypada wspomnieć, że próbę wprowadzenia czci jednego boga podjął wcześniej faraon Amenofis IV (ok. 1380-1360). Wspierany przez swoją małżonkę Nefretete , zakazał on czcić jakiegokolwiek bóstwa prócz Atona – boga słońca i dawcy życia. Darząc czcią Atona faraon ten zmienił sobie imię na Echnaton – czyli ten, w którym Aton ma upodobanie[21]

Zasada wyrażona w pierwszym przykazaniu: Nie będziesz miał innych bogów poza mną jest wciąż aktualna. W cywilizowanych społeczeństwach raczej nie istnieje niebezpieczeństwo bałwochwalstwa w pojęciu Starego Testamentu, ale człowiek współczesny, podobnie jak starożytni Izraelici, skłonny jest podnosić do rangi Absolutu szereg względnych wartości. Bożkami naszych czasów, stawianymi w miejsce Boga bywają: władza, pieniądze, bogactwa, państwo, partia, przyjemności życia, sława. W dzisiejszych czasach szczególnie niebezpieczny jest kult bogactwa, które potrafi opanować całkowicie człowieka i podporządkować go sobie bez reszty. Chrystus przestrzega przed tym w przypowieści Mt 6,24. Słowo ,,mamona”, które pojawia się w tej przypowieści uosabia ,,pieniądz” jako potęgę, która podporządkowuje sobie świat.   

    

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej w Koszalinie 1 czerwca 1991 r. w trakcie IV pielgrzymki do Ojczyzny

 

"Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". To pierwsze słowo Dekalogu, pierwsze przykazanie, od którego zależą wszystkie dalsze przykazania. Całe prawo Boże - wypisane niegdyś na kamiennych tablicach, a równocześnie wypisane odwiecznie w sercach ludzkich. Tak, że i ci, co nie znają Dekalogu, znają jego istotną treść. Bóg głosi prawo moralne nie tylko słowami Przymierza - Starego Przymierza z góry Synaj i Chrystusowej Ewangelii - głosi je samą wewnętrzną prawdą tego rozumnego stworzenia, jakim jest człowiek. To Boże prawo moralne jest dane człowiekowi i dane równocześnie dla człowieka: dla jego dobra. Czyż nie tak jest? Czyż nie dla człowieka jest każde z tych przykazań z góry Synaj: - "Nie zabijaj - nie cudzołóż - nie mów fałszywego świadectwa - czcij ojca i matkę" (por. Wj 20,13-14.16.12). Chrystus ogarnia to wszystko jednym przykazaniem miłości, które jest dwoiste: "Będziesz miłował Pana Boga swego ponad wszystko - będziesz miłował człowieka, bliźniego twego jak siebie samego" (por. Mt 22,37).

W ten sposób Dekalog - dziedzictwo Starego Przymierza Boga z Izraelem - został potwierdzony w Ewangelii jako moralny fundament Przymierza Nowego we Krwi Chrystusa. Ten moralny fundament jest od Boga, zakorzenia się w Jego stwórczej, ojcowskiej mądrości i Opatrzności. Równocześnie ten moralny fundament Przymierza z Bogiem jest dla człowieka, dla jego dobra prawdziwego. Jeśli człowiek burzy ten fundament, szkodzi sobie: burzy ład życia i współżycia ludzkiego w każdym wymiarze. Zaczynając od wspólnoty najmniejszej, jaką jest rodzina, i idąc poprzez naród aż do tej ogólnoludzkiej społeczności, na którą składają się miliardy ludzkich istnień. Jak bardzo prawo moralne - przykazania Boże - jest dla człowieka, na to wskazuje w sposób szczególnie wymowny sam Jezus Chrystus, kiedy mówi do zdumionych, a nawet zgorszonych stróżów litery Prawa: "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu" (Mk 2,27).

 II.            Drugie  Przykazanie

 

Wj 20, 7

Nie będziesz się posługiwał imieniem Jahwe, twojego Boga, w złym celu, bo Jahwe nie uzna niewinnym tego, kto w złym celu posługuje się Jego imieniem.

Pwt 5, 11

Nie będziesz się posługiwał imieniem Jahwe, twojego Boga, w złym celu, bo Jahwe nie uzna niewinnym tego, kto w złym celu posługuje się Jego imieniem.   

 

Dla Semitów, podobnie jak dla starożytnych Egipcjan, imię było nie tylko nazwą osoby, ale także wyrażało jej naturę i szczególne cechy. W 1 Sm 25,25 czytamy słowa, jakie Abigail wypowiedziała o swoim mężu: Jak się nazywa, taki jest. W wielu tekstach biblijnych imię jest synonimem osoby ludzkiej, a wyrażenie imię Jahwe oznacza samego Jahwe.
Tak, jak Bóg zbawia, Jego imię również zbawia, pomaga, chroni, mieszka w świątyni. Dlatego, z tej równoznaczności rodzi się obowiązek posługiwania się nim z najwyższym szacunkiem, tj. należy je święcić, oddawać mu cześć, jak samemu Bogu[22].

Izraelici mięli prawo wzywać Jahwe, czyli modlić się do Niego, względnie nazywać Jahwe po imieniu, czyli oddawać mu cześć w obrzędach religijnych, bądź czcić Go
i wyznawać w życiu, względnie prosić Go o pomoc. Dozwolone było także posługiwanie się tym imieniem przy składaniu przysięgi, którą czasami Prawo wyraźnie nakazywało, zwłaszcza w wypadku, gdy trzeba było rozstrzygać sprawy wątpliwe[23].

Drugie przykazanie zabrania posługiwania się imieniem Jahwe w okolicznościach, które język hebrajski określa wyrażeniem Iassaw, co w licznych tekstach biblijnych oznacza na darmo. Występujący w nim rzeczownik saw oznacza kłamstwo i określa on bóstwo pogańskie. W Ez 13 jest on synonimem kłamstwa głoszonego przez fałszywych proroków. Uwagi te uprawniają do wyciągnięcia wniosku, że wyrażenie Issaw znaczy nie tylko
na darmo, ale także dla kłamstwa, dla fałszywego prorokowania, dla wróżenia[24]. Według proroka Jeremiasza wina fałszywych proroków polegała na tym, że przemawiali w imię Jahwe, mimo że nie zostali przez Niego do tego upoważnieni. W Jr 14,14 czytamy:

Kłamstwem jest to, co ci prorocy prorokują w moim imieniu. Ani ich nie posłałem, ani im nie dałem polecenia, ani też do nich nie przemówiłem.   

Drugie przykazanie zakazuje wszelkiego nadużywania imienia Jahwe, posługiwania się nim w złym celu. Biorąc pod uwagę to, że imiona bóstw na Bliskim Wschodzie odgrywały wielką rolę w magii, zabobonach i egzorcyzmach, to staje się oczywiste, że drugie przykazanie chce powstrzymać Izraelitów także od tego rodzaju praktyk[25]. Starotestamentowi prawodawcy w swoich postanowieniach zakazują używania imienia bożego do krzywoprzysięstwa, złorzeczeń i bluźnierstw, wróżenia, magii, rzucania uroków i wywoływania duchów, a ci, którzy nie stosowali się do tego postanowienia, byli karani śmiercią przez ukamienowanie[26].

Umieszczenie w drugim przykazaniu stwierdzenia, że Jahwe nie uzna niewinnym tego, kto w złym celu posługuje się Jego imieniem, zawiera w sobie myśl, iż nadużywanie imienia Jahwe jest wykroczeniem i to wielkim. Hebrajski czasownik uznać niewinnym występuje bowiem w tekstach mówiących o tak poważnych grzechach jak pycha, cudzołóstwo, fałszywe świadectwo, ucisk ubogich oraz zabójstwo[27].

    Po powrocie z niewoli babilońskiej, tj. po roku 538 przed Chrystusem, Żydzi zaczęli przykazanie to pojmować bardzo skrajnie. Chcąc zapobiec bezczeszczeniu świętego imienia Jahwe, przestali się nim posługiwać publicznie i podczas czytania Biblii  w synagogach zastępowali je słowem Adonai, które znaczy Pan[28].

W modlitwie Jezusa ,,Ojcze nasz” pojawia się zdanie: Święć się imię Twoje. Zwykle rozumie się je jako prośba o to, by ludzie uznawali świętość imienia Boga. W rzeczywistości jest to prośba o to, by Bóg okazywał się w dziejach człowieka jako istota święta, czyli potężna i zbawiająca oraz by ludzie zachowywali Jego przykazania, a tym samym uznawali Jego świętość i Jego władze nad sobą, miedzy innymi poprzez oddawanie czci Jego imieniu[29].

Nadużywanie imienia Boga do krzywoprzysięstwa potępił Jezus. W Mt 5 czytamy:

Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. 37 Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

W słowach tych Jezus nie tyle potępia wszelką przysięgę ile zachęca uczniów do odnalezienia jej właściwego sensu. On sam zgodził się na złożenie przysięgi, jakiej zażąda od niego arcykapłan (Mt26,63). Pewnym ideałem byłoby, gdyby chrześcijanie zawsze mówili prawdę. Wówczas nikt nie musiałby uciekać się do przysięgi, by przekonać innych, że jego słowa  zasługują na wiarę[30].

 

Fragment homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II wygłoszonej w Rzeszowie,
2 czerwca 1991 roku

Święci i błogosławieni stanowią żywy argument na rzecz tej drogi, która wiedzie do królestwa niebieskiego. Są to ludzie - tacy jak każdy z nas - którzy tą drogą szli w ciągu swego ziemskiego życia i którzy doszli. Ludzie, którzy życie swoje budowali na skale, na opoce, jak to głosi psalm dzisiejszej liturgii: na skale, a nie na lotnym piasku (por. Ps 31[30],3-4). Co jest tą skałą? Jest nią wola Ojca, która wyraża się w Starym i Nowym Przymierzu. Wyraża się w przykazaniach Dekalogu. Wyraża się w całej Ewangelii, zwłaszcza w Kazaniu na górze, w ośmiu błogosławieństwach.

Święci i błogosławieni to chrześcijanie w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy
w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie Imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno". Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. "Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!» (...), lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca".

Spójrzmy na drugie przykazanie Boże od strony jeszcze bardziej pozytywnej: "Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi - mówi do nas Chrystus Pan - aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5,16).

Oto mocny zrąb, na którym człowiek roztropny wznosi dom całego swego życia.
O takim domu mówi Chrystus: "Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony" (Mt 7,25).

Jednakże "skała" - to nie tylko słowo Boże, nie tylko Dekalog czy Kazanie na górze, przykazania czy błogosławieństwa. "Skała" - to nade wszystko Chrystus sam.

Tą Bożą sprawiedliwością, która usprawiedliwia człowieka przed Bogiem, która w oczach Boga czyni człowieka ostatecznie "sprawiedliwym" - jest Chrystus sam. Człowiek buduje dom swego życia ziemskiego na Nim: buduje na Odkupieniu, które jest w Chrystusie, buduje na krzyżu, w którym przez swoją śmierć odkupieńczą Chrystus zgładził grzechy całego świata własną Krwią: śmierć grzechu zniszczył swoją własną śmiercią. Buduje więc człowiek ów "dom królestwa niebieskiego" w swym ziemskim bytowaniu przez wiarę.

III.             Trzecie Przykazanie

 

Wj 20, 8 - 11

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.  

 

Pwt 5, 11

Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty.  Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu.

 

Trzecie przykazanie rozumiane jest zwykle jako nakaz obchodzenia szabatu.
W rzeczywistości mówi ono o obowiązkach, które się ściśle ze sobą łączą: o obowiązku pracy w ciągu sześciu dni roboczych: Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia; i o obowiązku odpoczynku w dniu szabatu: . Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram.

 1.      Obowiązek pracy

Znalazł on już swoje odbicie w opowiadaniu Jahwisty o stworzeniu świata. Według tego opowiadania Jahwe umieścił człowieka w ogrodzie Eden, by go uprawiał i strzegł (Rdz, 2,15). Błędny jest pogląd, że rajski ogród Eden, Jahwista rozumiał jako miejsce ,,słodkiej bezczynności”. Ze stwierdzenia, że Bóg umieścił człowieka w ogrodzie, by ten go uprawiał i strzegł, wynika, iż ten nie miał wątpliwości, że człowiek od samego początku swojego istnienia został powołany do pracy. Tylko życie, które wypełnione jest pracą, jest życiem godnym człowieka[31].  

  Stosując czasowniki uprawiać i strzec, autor natchniony miał przed oczyma przede wszystkim pracę palestyńskiego rolnika. Błędem byłoby jednak ograniczać jego myśl tylko do pracy na roli. Chodzi to zadania powierzone człowiekowi w jego życiowym środowisku, w tworzeniu i utrzymaniu dóbr. Obydwa te czasowniki należy rozumieć jako wzajemnie się uzupełniające. Każda wykonywana przez człowieka praca może być uczestnictwem w tym uprawianiu i strzeżeniu.

            Autor natchniony mówi z szacunkiem o pracy Kaina, który był rolnikiem, o pracy Noego, który zasadził winnicę, ale również o pracy Abla, Jabala, patriarchów Izraela
i Mojżesza jako pasterzy. Budowniczych wierzy Babel piętnuje nie za to, że umieli wznosić wielkie i trwałe budowle, ale za to, że kierując się pychą chcieli stworzyć potęgę urągającą mocy i wielkości Jahwe[32].

Myśl o pracy jako obowiązku człowieka znajdujemy także w urywku mówiącym o stworzeniu świata:

Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!

Jan Paweł II w Laborem exercens - encyklice poświęconej zagadnieniu ludzkiej pracy napisał:

Kościół jest przekonany, że praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi. W przekonaniu tym umacnia się również, gdy uwzględnia cały dorobek różnorodnych nauk poświęconych człowiekowi: antropologia, paleontologia, historia, socjologia, psychologia i inne — wszystkie zdają się świadczyć o tym
w sposób niezbity. Kościół jednak czerpie to swoje przekonanie przede wszystkim
z objawionego Słowa Bożego i dlatego to, co jest przeświadczeniem rozumu, nabiera równocześnie charakteru przekonania wiary. Kościół bowiem — to warto zauważyć już tutaj — wierzy w człowieka: nie tylko w świetle doświadczenia historycznego, nie tylko przy pomocy wielorakich metod poznania naukowego myśli o człowieku i odnosi się do niego — ale myśli o nim przede wszystkim w świetle objawionego Słowa Boga Żywego, a odnosząc się do człowieka, stara się być wyrazicielem tych odwiecznych zamierzeń i tych transcendentnych przeznaczeń, jakie z człowiekiem związał ten Żywy Bóg: Stwórca i Odkupiciel.

Źródło przeświadczenia o tym, że praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi, znajduje Kościół już na pierwszych stronach Księgi Rodzaju. Analiza tych tekstów uświadamia nam, że zostały w nich — przy całym nieraz archaicznym sposobie wyrażania myśli — wypowiedziane zasadnicze prawdy
o człowieku, że zostały one wypowiedziane już w kontekście tajemnicy Stworzenia. Są to prawdy, które stanowią o człowieku od początku i równocześnie wytyczają główne linie jego bytowania na ziemi, zarówno w stanie pierwotnej sprawiedliwości, jak też
i po złamaniu przez grzech pierwotnego przymierza Stwórcy ze swoim stworzeniem
w człowieku. Kiedy człowiek, stworzony „na obraz Boży (...) jako mężczyzna
i niewiasta” (por. Rdz 1, 27), słyszy słowa: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28) — to chociaż słowa te nie mówią wprost i wyraźnie o pracy, pośrednio wskazują na nią ponad wszelką wątpliwość, jako na działanie, które ma on wykonywać na ziemi. Owszem, ukazują samą jej istotę. Człowiek jest obrazem Boga między innymi dzięki nakazowi otrzymanemu od swojego Stwórcy, by czynił sobie ziemię poddaną, by panował nad nią. W wypełnianiu tego polecenia człowiek, każda istota ludzka, odzwierciedla działanie samego Stwórcy wszechświata.

Praca rozumiana jako działalność „przechodnia” — to znaczy taka, która biorąc początek w ludzkim podmiocie, skierowana jest ku zewnętrznemu przedmiotowi, zakłada swoiste panowanie człowieka nad „ziemią”, z kolei zaś panowanie to potwierdza i rozwija. Oczywiście, że przez „ziemię”, o której mówi tekst biblijny, należy rozumieć przede wszystkim ten fragment widzialnego wszechświata, którego człowiek jest mieszkańcem, pośrednio jednak można rozumieć cały świat widzialny,
o ile może on znaleźć się w zasięgu wpływu człowieka i jego poszukiwań w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Prócz tego słowa o „czynieniu sobie ziemi poddaną” posiadają ogromną nośność. Wskazują na wszystkie zasoby, które ziemia (a pośrednio świat widzialny) kryje w sobie, a które przy pomocy świadomego działania człowieka mogą być odkryte i celowo wykorzystywane przez niego. Tak więc owe słowa, zapisane już na samym początku Biblii, nie przestają nigdy być aktualne. Są nimi objęte wszystkie minione epoki cywilizacji i ekonomii równie dobrze, jak cała współczesność oraz przyszłe fazy rozwoju, które może częściowo już się zarysowują, ale w znacznej mierze pozostają przed człowiekiem jako jeszcze nieznane i zakryte.

Jeśli mówi się czasem o okresach „przyśpieszeń” w życiu ekonomiczno-cywilizacyjnym ludzkości czy poszczególnych narodów, wiążąc te „przyspieszenia”
z postępem nauki i techniki, zwłaszcza zaś z przełomowymi dla życia społeczno-gospodarczego odkryciami — to można równocześnie też powiedzieć, że żadne z tych „przyspieszeń” nie wyprzedza istotnej treści tego, co zostało powiedziane w owym prastarym tekście biblijnym. Człowiek, stając się — przez swoja prace — coraz bardziej panem ziemi, potwierdzając — również przez pracę — swoje panowanie nad widzialnym światem, w każdym wypadku i na każdym etapie tego procesu znajduje się na linii owego pierwotnego ustanowienia Stwórcy, które pozostaje w koniecznym
i nierozerwalnym związku z faktem stworzenia człowieka jako mężczyzny i niewiasty „na obraz Boga”. Ów proces zaś jest równocześnie uniwersalny: obejmuje wszystkich ludzi, każde pokolenie, każdy etap rozwoju ekonomicznego i kulturalnego,
a równocześnie jest to proces przebiegający w każdym człowieku, w każdym świadomym ludzkim podmiocie. Wszyscy i każdy są nim równocześnie objęci. Wszyscy i każdy w odpowiedniej mierze, i na nieskończoną prawie ilość sposobów, biorą udział w tym gigantycznym procesie, poprzez który człowiek „czyni sobie ziemie poddaną”: w procesie pracy (Laborem exercens 4).

Nakaz czynienia sobie ziemi poddaną, jest nakazem tworzenia kultury. Nakaz ten dotyczy wszystkich ludzi, obejmuje wszystkie czasy. Nie ma dziedziny ludzkiej działalności, która by pod niego nie podpadała.

Religia Izraela, chociaż trud, jaki wiąże się z pracą, pojmowała jako karę za grzech pierworodny, w pracy fizycznej widziała zajęcie zaszczytne. Według niej, człowiek został stworzony do pracy i m.in. przez to jest podobny do Boga, uczestnicząc i przedłużając jego dzieło stwórcze. Księga Tobiasza przedstawiając cnoty, którymi winien odznaczać się pobożny Izraelita, ostrzega:

W lenistwie jest ubóstwo i nędza, ponieważ gnuśność jest matką głodu (Tb 13) 

 

Chociaż Chrystus nigdy w swoim nauczaniu nie przypominał o obowiązku pracy, uważał go za coś oczywistego. W swoim nauczaniu dawał wyraz wielkiego szacunku zarówno dla ludzkiej pracy, jak i dla ludzi, którzy pracują. Przywoływał obrazy pracy pasterzy, rybaków, siewców, lekarzy, robotników z winnicy. Jezus sam był robotnikiem i synem robotnika. Człowieka, który głęboko zakopał otrzymany od siebie talent ocenił niezwykle surowo. Apostolstwo porównywał do połowu lub żniwa, a na swoich uczniów powołał rybaków. Apostoł Paweł również utrzymywał się z pracy rąk zajmując się wyrabianiem namiotów. Poczytywał to sobie jako powód do chluby[33]. Tak pisał do swoich uczniów w Tesalonikach:   

 

Nie jest rzeczą konieczną, abyśmy wam pisali o miłości braterskiej, albowiem Bóg was samych naucza, abyście się wzajemnie miłowali. Czynicie to przecież w stosunku do wszystkich braci w całej Macedonii. Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy (1 Tes 4, 9).

 

Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy
i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. Wy zaś, bracia, nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze! Jeżeli ktoś nie posłucha słów naszego listu, tego sobie zaznaczcie i nie obcujcie z nim, aby się zawstydził. A nie uważajcie go za nieprzyjaciela, lecz jak brata go napominajcie!
(2 Tes 3, 10 – 12)

 

  1. 2.      Obowiązek świętowania szabatu

Trzecie przykazanie przedstawia oczywiście z większym naciskiem obowiązek świętowania szabatu niż pracy, dlatego na jego treść dotycząca pracy praktycznie nie zwraca się uwagi. Obydwa te obowiązki są w nim jedna ściśle powiązane. Szabat jest tu pojmowany jako przerwa w pracy, po której należy po odpoczynku powrócić[34].

Etymologia hebrajskiego słowa sabbat, od którego pochodzi polskie słowo szabat, nie została dotąd ostatecznie ustalona. Najczęściej wyprowadza się je od hebrajskiego czasownika sabat, który znaczy przestać, przestać pracować, odpocząć. Ale zdaniem niektórych biblistów wywodzi się ono z od akkadyjskiego określenia pełni księżyc, które brzmi sap/battu[35].

Szabat był siódmym dniem tygodnia, a jednocześnie jedynym dniem tygodnia, który posiadał własną nazwę. Pozostałe dni tygodnia oznaczano liczebnikami porządkowymi od 1-6. Same początki szabatu i okoliczności jego ustanowienia giną jednak we mgle przeszłości. Próby doszukania się ich u Babilończyków, Kananejczyków, Kenitów, Madianitów, Arabów czy u mieszkańców Ugaritu w ,,dniach odpoczynku” pierwotnych rolników i w ,,dniach handlu” zakończyły się niepowodzeniem. Wszystko wskazuje na to, że powstał on w środowisku izraelskim[36].

Nie ma wątpliwości, że szabat należy do najstarszych świąt Izraela. Według Wj 16,23 istniał on już w czasach Mojżesza przed zawarciem przymierza na Synaju. Dekalog nie ustanawia szabatu, ale przypomina o obowiązku jego świętowania. O starożytności szabatu świadczy także to, że jest o nim mowa zarówno w Kodeksie Przymierza, który powstał prawdopodobnie ok roku 1200 – 1025), jak też w Dekalogu rytualnym, który powstał ok. X w. przed Chr. Znamienną jest rzeczą, że tekst zachowany w Dekalogu rytualnym (Wj 34,21), który jest najstarszym sformułowaniem nakazu obchodzenia szabatu, nie podaje żadnego uzasadnienia tego nakazu.    

W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy:

Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty.  Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu.

Tekst ten ukazuje troskę o to, by w szabat odpoczął nie tylko Izraelita, głowa rodu,
ale także jego synowie i córki, niewolnicy i niewolnice, obcokrajowcy, a nawet bydło. Wypływa ona ze spotykanego często w prawodawstwie starego przymierza przekonania, że Izraelici nie powinni uciskać ludzi słabych w społeczności, ponieważ sami byli obcokrajowcami w ziemi egipskiej, a więc doświadczyli ciężkiej doli słabych. Ma ona także związek z tym, że prawodawcy Izraela nie przewidywali przywilejów i wyjątkowych uprawnień dla bogatych i możnych, ponieważ wierzyli, że byłoby to sprzeczne z wolą Boga. W Księdze Powtórzonego Prawa Mojżesz mówi do Izraelitów:

Jahwe, wasz Bóg, jest Bogiem bogów i Panem panów, Bogiem wielkim, potężnym i strasznym, który nie ma względu na osoby, nie przyjmuje podarków, oddaje sprawiedliwość sierocie i wdowie, miłuje obcokrajowca dając mu chleb i odzienie (Pwt 10,17).

Słusznie zauważono, że etyka biblijna tworzona była z myślą o człowieku, kimkolwiek by on nie był, bez względu na to, do jakiej kasty, klasy społecznej lub narodu należy, a nie z myślą o korzyścią jakiejś kasty uprzywilejowanej. Po raz pierwszy w dziejach cywilizacji i prawodawstwa człowiek jest szanowany jako człowiek[37].

Zagwarantowanie odpoczynku szabatowego synom i córkom zwraca uwagę na jeden z ważnych obowiązków ojca, który w starożytnym Izraelu mógł ulec pokusie nadmiernego wykorzystywania dzieci zarówno małych, jak i dorosłych do pracy powiększającej jego majątek. O innych obowiązkach rodziców względem synów córek Dekalog nie mówi. Trzeba jednak zauważyć, że starożytni Izraelici mięli świadomość wielu wciąż aktualnych obowiązków ojca i matki wobec ich dzieci[38].  

Współczesny czytelnik Dekalogu może być zaskoczony tym, że nie przeciwstawia się on niewolnictwu, jako zjawisku uwłaczającemu godności człowieka. Izraelici, podobnie jak inne starożytne narody Bliskiego Wschodu, uważali niewolnictwo za rzecz nienaganną. Ich niewolnicy, zgodnie ze zwyczajem, wywodzili się z jeńców wojennych, z członków własnego narodu, których sprzedano lub którzy sami sprzedali się w niewolę, a także z obcokrajowców, których można było nabyć od kupców handlujących ludźmi. Z chrześcijańskiego punktu widzenia jest to niedoskonałość. Była ona jednak uwarunkowana obyczajem ludzi tamtych czasów. Zapewnienie niewolnikom odpoczynku szabatowego jest niewątpliwą wartością etyki Starego Testamentu, ponieważ świadczy o wysiłku zmierzającym do stworzenia im jak najbardziej ludzkich warunków życia[39].  

Szczególny nacisk na świętowanie szabatu kładł prorok Ezechiel w Vi wieku przed Chr. Był on przekonany, że bezczeszczenie tego dnia było jednym z powodów nieszczęść, jakie spadły na jego naród. Szabat miał szczególne znaczenie po zburzeni świątyni jerozolimskiej w roku 587 przez Chr., w okresie niewoli babilońskiej, ponieważ innych świąt nie można było wówczas obchodzić. Stał się on wtedy wiecznym znakiem wiecznego przymierza (Wj 31,16) między Jahwe a Jego ludem. Nie mając swojej świątyni, żyjąc w obcej ziemi zachowując szabat mógł Izrael potwierdzać swoją przynależność do Boga. Żaden tydzień nie upływał bez tego, by nie przypomniał on sobie swojego Boga[40].

Prorocy Ezechiel Nehemiasz i Izajasz bezczeszczenie szabatu uważali za przyczynę kar, jakie Bóg zsyła na naród. Tych, którzy się tego dopuszczali, wykluczano ze wspólnoty narodowej i karano nawet śmiercią. W II wieku przed Chrystusem w okresie walk machabejskich, pewna grupa Żydów wolała ponieść śmierć z rąk Syryjczyków niż złamać szabat przez stawianie im zbrojnego oporu. Kapłan Matatiasz postanowił , że Żydzi będą mogli się bronić, gdy w tym dniu zostaną zaatakowani.

Faryzeusze współcześni Jezusowi uważali, że w szabat nie wolno nieść łóżka, uzdrawiać chorego, zerwać paru kłosów, odbywać podróży dłuższej niż 2000 kroków. Miszna, a więc jedna z części Talmudu wylicza 39 prac, których w szabat nie wolno wykonywać, takich jak np. zawiązanie lub odwiązanie węzła. Chrystus, jak inni Żydzi, miał zwyczaj uczestniczenia w synagogalnych obchodach szabatu. Przeciwstawiał się on jednak rygoryzmowi w przestrzeganiu tego święta, ucząc, że obowiązek świętowania szabatu jest mniej ważny niż przykazanie miłości bliźniego (Mk 3,4, Łk 12,15), i wskazując że szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk 2,27). Dlatego też Jezus któregoś dnia uzdrowił w szabat człowieka chorego[41].   

Jezus nigdzie nie wypowiedział się, czy Jego wyznawcy mają zachować instytucję szabatu czy też wprowadzić własny dzień tygodniowego odpoczynku. Uczniowie Chrystusa mięli prawo utrzymać je lub zastąpić innym. Początkowo obchodzili je razem z innymi Żydami. Z biegiem czasu dniem cotygodniowego święta i odpoczynku stała się jednak dla chrześcijan niedziela, która nie jest zamknięciem tygodnia, jak szabat, ale jego pierwszym dniem. Nie wiemy kiedy dokładnie to nastąpiło. Proces zmierzający do ustanowienia niedzieli dniem świętym chrześcijaństwa rozpoczął się już w pierwotnym Kościele, w czasach apostolskich. Wieczorem pierwszego dnia po szabacie chrześcijanie gromadzili się na uczcie eucharystycznej (Dz 20,7). Z pism ojców Kościoła dowiadujemy się, że w II wieku liturgię eucharystyczną obchodzono w niedzielę. Powodem, dla którego chrześcijanie wybrali niedziele na swoje święto, było najprawdopodobniej to, że w tym dniu Chrystus zmartwychwstał. Urzędowym dniem cotygodniowego odpoczynku niedziela stała się w roku 321 dzięki Konstantynowi Wielkiemu.

 

Fragment Listu Apostolskiego Jana Pawła II Dies Domini o świętowaniu niedzieli

 

34. To prawda, że Eucharystia niedzielna, sama w sobie, ma takie samo znaczenie jak sprawowana w dowolny inny dzień oraz że nie można jej oddzielać od całości życia liturgicznego i sakramentalnego. Życie to jest ze swej natury epifanią Kościoła, której najbardziej znamienny moment następuje wówczas, gdy wspólnota diecezjalna gromadzi się na modlitwie wraz ze swoim pasterzem: «Kościół ujawnia się przede wszystkim w pełnym
i czynnym uczestnictwie całego świętego Ludu Bożego w tych samych obchodach liturgicznych, zwłaszcza w tej samej Eucharystii, w jednej modlitwie, przy jednym ołtarzu pod przewodnictwem biskupa, otoczonego kapłanami i sługami ołtarza» . Więź z biskupem
i z całą kościelną wspólnotą jest wpisana w każdą liturgię eucharystyczną, niezależnie od tego, czy przewodniczy jej biskup i w jakim dniu tygodnia zostaje odprawiona. Wyrazem tego jest wspomnienie biskupa w modlitwie eucharystycznej.

Niemniej Eucharystia niedzielna, która wiąże się z obowiązkiem uczestnictwa całej wspólnoty i odznacza szczególnie uroczystym charakterem, właśnie dlatego że jest sprawowana w «dniu, w którym Chrystus zwyciężył śmierć i dał nam udział w życiu wiecznym», ukazuje szczególnie wyraziście swój wymiar eklezjalny i jawi się jako pierwowzór innych liturgii eucharystycznych. Każda wspólnota, gromadząc wszystkich swoich członków na «łamaniu chleba», uświadamia sobie, że jest miejscem, w którym urzeczywistnia się konkretnie tajemnica Kościoła. W tej samej liturgii wspólnota otwiera się także na komunię z Kościołem powszechnym, prosząc Ojca, aby «pamiętał o Kościele rozproszonym po całym świecie» i pozwolił mu wzrastać — w jedności wszystkich wiernych z Papieżem i pasterzami poszczególnych Kościołów — do doskonałej miłości.

69. Niedziela powinna również być dniem, w którym wierni mogą się poświęcić dziełom miłosierdzia, działalności charytatywnej i apostolstwu. Wewnętrzne uczestnictwo w radości zmartwychwstałego Chrystusa oznacza także głęboki udział w miłości pulsującej w Jego Sercu: nie ma radości bez miłości! Wyjaśnia to sam Jezus, wskazując na związek między «nowym przykazaniem» a darem radości: «Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem» (J 15, 10-12).

Tak więc niedzielna Eucharystia bynajmniej nie zwalnia wiernych z obowiązku miłosierdzia, ale przeciwnie — jeszcze bardziej przynagla ich do podejmowania «wszelkich dzieł miłości, pobożności i apostolstwa, aby one jasno świadczyły, że jakkolwiek chrześcijanie nie są z tego świata, są jednak światłością świata i oddają chwałę Bogu wobec ludzi» .

70. Istotnie, już w czasach apostolskich zgromadzenie niedzielne było dla chrześcijan sposobnością do braterskiego dzielenia się dobrami materialnymi z uboższymi. «Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe» (1 Kor 16, 2). Św. Paweł mówi tutaj o zbiórce, jaką zorganizował na rzecz ubogich Kościołów w Judei: w Eucharystii niedzielnej serce chrześcijanina winno ogarniać cały Kościół. Należy jednak zrozumieć głęboki sens wezwania Apostoła, który bynajmniej nie kieruje się tutaj ciasną logiką «daniny», ale odwołuje się raczej do kultury solidarności, stawiającej wyższe wymagania, a praktykowanej zarówno między członkami samej wspólnoty, jak i wobec całego społeczeństwa. Trzeba dziś szczególnie uważnie wsłuchać się w słowa surowego napomnienia, jakiego udziela wspólnocie korynckiej, winnej tego, że upokarzała ubogich uczestników agapy, która towarzyszyła «wieczerzy Pańskiej»: «Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie znieważać Boże zgromadzenie i zawstydzać tych, którzy nic nie mają?» (1 Kor 11, 20-22). Równie dobitnie brzmią słowa św. Jakuba: «Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: ’Usiądź na zaszczytnym miejscu!’, do ubogiego zaś powiecie: ’Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego!’, to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi?» (Jk 2, 2-4).

IV.             Czwarte Przykazanie

 

Wj 20, 12

Czcij twego ojca u twoją matkę, aby długo trwały dni twojego życia na ziemi, którą daje ci Jahwe, twój Bóg. 

 

Pwt 5, 16

Czcij twojego ojca i twoją matkę, jak ci nakazał Jahwe, twój Bóg, by długo trwały dni twojego życia i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą daje ci Jahwe, twój Bóg.

 

Dla starożytnych mieszkańców krajów Bliskiego Wschodu obowiązek szanowania rodziców był czymś oczywistym. W mezopotamskim utworze mądrościowym pt. ,,Pouczenia Szuruppaka”, który w języku sumeryjskim istniał już przed 2500 rokiem przed Chr., a następnie przetłumaczony na język akkadyjski, czytamy słowa:

Bacz na słowo matki, jak na słowo boga; bacz na słowo twojego starszego brata, jak na słowo ojca; starszy brat jest naprawdę ojcem, starsza siostra – naprawdę matką.

W innym starożytnym utworze mądrościowym ,,Mądrość Achikara”, który powstał prawdopodobnie w VII wieku przed Chr., czytamy:

Jeśli ktoś nie jest dumny z imion swego ojca i swej matki, niech słońce nad nim nie  świeci, bo to człowiek zły.  

W ,,Mądrości Aniego”, który żył w Egipcie ok 1400 r. przed Chr., czytamy:

Podwajaj chleb, który dajesz swej matce, i noś ją, jak ona cię nosiła.

 

Już na podstawie tych kilku przykładów jest oczywiste, że czwarte przykazanie dekalogu, nakazując okazywać cześć ojcu i matce, podaje zasadę moralną, która w starożytności była znana najbardziej rozwiniętym cywilizacyjnie narodom Bliskiego Wschodu. Jest to zasada, której słuszność jest niewątpliwa dla każdego człowieka dobrej woli. Jej znaczenie w życiu moralnym człowieka Dekalog uwydatnia przez to, że podaje ją zaraz po przykazaniach określających obowiązki względem Boga, na pierwszym miejscu wśród przykazań określających obowiązki wobec innych ludzi[42].

Czasownik czcij, stojący na początku omawianego przykazania, w polskim przekładzie odpowiada hebrajskiej formie kabbed, która ściśle rzecz biorąc znaczy tyle co: wyznaj słowem i czynem, że ktoś jest ważny, znaczny. Występuje on też w tekstach, które nakazują czcić Boga. Dlatego nakaz oddawania czci rodzicom jest w jakimś stopniu spokrewniony ze starotestamentowym wymogiem oddawania czci Bogu.  Wyrazem wielkiego szacunku starotestamentowych nauczycieli wiary dla rodziców jest fakt, że w niektórych tekstach biblijnych Bóg przedstawia siebie jako ojca (Oz 11, 1-4; Iz1,2;56) lub matkę (Oz 11,8; Iż 49,15), względnie uważany jest za ojca Izraela (Pwt 32,6)[43].

W Pwt 8,5 Mojżesz porównuje Jahwe do ojca, mówiąc do narodu:

Uświadom sobie w twym sercu, że jak ktoś wychowuje swego syna, tak Jahwe, twój Bóg, wychowuje ciebie.

 

Jedną z podstaw wymogu czci wobec matki, musiało być to, że w obyczaju Izraela godność matki była wysoko ceniona. W opowiadaniu o stworzeniu i upadku pierwszych rodziców czytamy, że mężczyzna nadał swojej żonie imię Hawwah. Etymologia tego imienia, które do języka polskiego i innych języków, weszło jako Ewa, nie została ostatecznie ustalona. Autor natchniony podaje jego etymologię ludową przypisując mu znaczenie Życie, jakie w języku hebrajskim przysługuje rzeczownikowi hajjah. Stwierdza, że kobieta otrzymała takie właśnie imię, bo ona jest matką wszystkich żyjących ten sposób. W ten sposób podkreśla on zaszczytną rolę pierwszej kobiety jako matki całego ludzkiego rodu[44].

Należy zauważyć, że omawiane przykazanie stawia na równi ojca i matkę. Matka ma być tak samo szanowana jak ojciec. Przekonanie o równości płci, z którym się tutaj spotykamy, znalazło wyraz także w innych tekstach biblijnych. W Kpł 19,3 czytamy nawet: Niech każdy boi się swej matki i swego ojca. Matka zostaje w tym zdaniu wymieniona jako pierwsza.

Jedno z najwymowniejszych świadectw starotestamentowej myśli o równości płci zachowało się we fragmencie Księgi Rodzaju mówiącej o stworzeniu i upadku pierwszych rodziców. W Rdz 2, 18 – 24 czytamy:

 Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa". I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił,
że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę.
A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.

Według tego fragmentu mężczyzna sam sobie nie wystarczał. Jako istota ze swej natury społeczna potrzebował towarzystwa i pomocy istoty posiadającej taką samą Taturę jak on. Księga Rodzaju wyraźnie podkreśla ideę wyższości człowieka nad innymi stworzenia, czego wyrazem jest fakt, iż to człowiek nadaje im imiona. Według Księgi Rodzaju pomocą dla mężczyzny mogła być tylko kobieta, którą Bóg zbudował (nie ulepił, ale zbudował, tak jak buduje się świątynie) z żebra wyjętego z boku mężczyzny. Na jej widok mężczyzna wpada w zachwyt i wydaje okrzyk: Ta wreszcie jest kością z mojej kości i ciałem z mojego ciała. Ta zwać się będzie mężyca, bo z męża została wyjęta.

            W liście apostolskim Mulieris dignitatem Jan Paweł II rozważając powyższy fragment Księgi Rodzaju pisał: 

Trzeba, ażebyśmy znaleźli się w orbicie tego biblijnego „początku”, w którym objawiona prawda o człowieku jako „obrazie i podobieństwie Boga” stanowi niezmienną podstawę całej chrześcijańskiej antropologii.„Stworzył... Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Ten zwięzły tekst zawiera podstawowe prawdy antropologiczne: człowiek jest szczytem całego porządku stworzenia w świecie widzialnym; rodzaj ludzki, który bierze początek w powołaniu do istnienia mężczyzny i kobiety, wieńczy całe dzieło stworzenia; istotami ludzkimi są oboje, w równym stopniu mężczyzna i kobieta, oboje stworzeni na obraz Boga. Ten istotowy dla człowieka obraz-podobieństwo Boże mężczyzny i kobiety jako małżonków i rodziców zostaje przekazany ich potomkom: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Stwórca powierza „panowanie” nad ziemią rodzajowi ludzkiemu, wszystkim ludziom, wszystkim mężczyznom i wszystkim kobietom, którzy swą godność i powołanie czerpią ze wspólnego „początku”.

W Księdze Rodzaju znajdujemy jeszcze inny opis stworzenia człowieka, mężczyzny i kobiety (por. 2,18-25), do którego z kolei wypadnie się odwołać. Już teraz jednakże należy stwierdzić, że z biblijnego zapisu wyłania się prawda o osobowym charakterze istoty ludzkiej. Człowiek jest osobą, w równej mierze mężczyzna i kobieta, oboje wszakże zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga osobowego. Upodabnia człowieka do Boga to, że — w odróżnieniu od całego świata stworzeń żyjących, a także istot obdarzonych czuciem zmysłowym (animalia) — człowiek jest ponadto istotą rozumną (animal rationale). Dzięki tej właściwości mężczyzna i kobieta mogą „panować” nad innymi stworzeniami w świecie widzialnym (por. Rdz 1,28).

W drugim opisie stworzenia człowieka (Rdz 2,18-25) język, w którym wyrażona jest prawda o stworzeniu człowieka, a zwłaszcza kobiety, jest też inny, poniekąd mniej precyzyjny, rzec można bardziej opisowy i przenośny: bardziej zbliżony do języka rozpowszechnionych wówczas mitów. Nie można jednak stwierdzić żadnej istotnej sprzeczności między obu tekstami. Tekst Księgi Rodzaju (2,18-25) dobrze przygotowuje do zrozumienia tego, co znajdujemy w zwięzłym zapisie pierwszego rozdziału (ww. 27 n.); równocześnie zaś, odczytywany w łączności z nim, pomaga w głębszy jeszcze sposób zrozumieć zawartą tam podstawową prawdę o człowieku stworzonym na obraz i podobieństwo Boga jako mężczyzna i kobieta.

W opisie Księgi Rodzaju (2,18-25) kobieta zostaje stworzona przez Boga „z żebra” mężczyzny i zostaje postawiona jako drugie „ja”, jako rozmówca obok mężczyzny, który w otaczającym go świecie stworzeń ożywionych jest samotny i nie znajduje w żadnym z tych stworzeń właściwej dla siebie „pomocy”. Powołana w ten sposób do istnienia kobieta natychmiast zostaje rozpoznana przez mężczyznę jako „kość z jego kości i ciało z jego ciała” (por. Rdz 2,23) i dlatego właśnie zostaje nazwana „niewiastą”. W języku biblijnym nazwa ta wskazuje na istotową takożsamość w stosunku do mężczyny: is-issa, czego niestety nie mogą na ogół wyrazić języki współczesne. („Ta będzie się zwała niewiastą [issa], bo ta z mężczyzny [is] została wzięta”: Rdz 2,23).

Tekst biblijny daje wystarczające podstawy do stwierdzenia zasadniczej równości mężczyzny i kobiety pod względem człowieczeństwa. Oboje są od początku osobami w odróżnieniu od otaczającego ich świata istot żyjących. Niewiasta jest drugim „ja” we wspólnym człowieczeństwie. Od początku jawią się jako „jedność dwojga”, co oznacza wyjście z pierwotnej samotności człowieka, w której nie znajdował on „pomocy do siebie podobnej” (por. Rdz 2,20). Czy chodzi tu tylko o „pomoc” w działaniu, w „czynieniu sobie ziemi poddaną?” (por. Rdz 1,28). Z pewnością chodzi o towarzyszkę życia, z którą mężczyzna jako z żoną może połączyć się, stając się z nią „jednym ciałem” i opuszczając swego „ojca i matkę” (por. Rdz 2,24). Opis biblijny mówi więc o ustanowieniu przez Boga małżeństwa wraz ze stworzeniem mężczyzny i kobiety jako nieodzownego warunku przekazywania życia nowym pokoleniom ludzi, do którego małżeństwo i miłość oblubieńcza ze swej natury są przeznaczone: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28).

Czwarte przykazanie ujęte jest tak, że dotyczy postawy zarówno dzieci małoletnich, jak i dorosłych. Troska o poprawną postawę dzieci wobec rodziców znalazła odbicie w wypowiedział wielu pisarzy starego przymierza: Mich 7, 6; Prz 19, 26; 28,24; 10,1; 15,20; 17,25; 19,13. Piękne i mocne pouczenia o czci należnej rodzicom, skierowane przede wszystkim do dzieci dorosłych znajdujemy w Mądrości Syracydesa (3,1-16). Mędrzec ten przypomina m.in. obowiązek niezasmucania ojca i niesienia mu pomocy w starości (3,12), nakazuje mówić o nim dobrze i szanować go, gdy zniedołężnieje, nawet gdyby rozum stracił (3, 8.13), każe on pomagać rodzicom w ich starości. Mędrzec ten oświadcza: Czcij twego ojca całym sercem i nie zapominaj bólów matki (7,27). U proroka Micheasza znajdujemy zdanie: Przeklęty jest ten, kto pogardza swoim ojcem i swoją matką (7,6).

Jako wzór człowieka zachowującego czwarte przykazanie Księga Rodzaju ukazuje Józefa, który by uratować swego ojca Jakuba przed panującą w Kanaanie klęską głodu sprowadza go do Egiptu, zapewnia mu, podobnie jak swoim braciom, utrzymanie, a wkońcu urządza wspaniały pogrzeb. Przykładem człowieka troszczącego się o swoich rodziców jest również Dawid, który w czasie swoich wypraw prowadził z sobą swoich rodziców i na pewien czas powierzył ich opiece króla Moabu, by ich ustrzec przed niebezpieczeństwami, jakie groziły im ze strony Saula.

W sprawie czci rodziców głos zabrał również Jezus, mówiąc do faryzeuszów:

I mówił do nich: "Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie.  A wy mówicie: "Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem [złożonym w ofierze] jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie" - to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie" (Mk 7, 9- 13).

Obowiązek troski o rodziców jest w świetle tych słów ważniejszy od składania ofiar, ponieważ według nauki Jezusa miłość bliźniego jest ważniejsza od ofiary. Miłość do rodziców nie może się jednak przerodzić w bałwochwalstwo. Wynika to z jego wypowiedzi: Kto swego ojca lub swoją matkę miłuje bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien (Mt, 10,37).

Słowa te nie przeciwstawiają się czwartemu przykazaniu Dekalogu. Znaczy ona tyle, że Boga trzeba postawić ponad wszystko w swoim życiu.

Wielki nacisk na obowiązek czci rodziców położył św. Paweł. W Liście do Efezjan pisał:

Dzieci, słuchajcie swoich rodziców w Panu, bo to jest słuszne (Ef 6,1)

Z kolei do Kolosan:

Dzieci, słuchajcie swoich rodziców we wszystkim, bo to przyjemne jest dla Pana (Kol 3,20) .

Obowiązek czci względem rodziców chrześcijaństwo rozciąga także na innych członków ludzkich społeczności, którzy odgrywali i odgrywają w stosunku do innych ważną rolę. Wymaga więc czci oddawania ludziom starszym, przełożonym, wychowawcom, nauczycielom, myślicielom, pisarzom, przywódcom państw.

 

 

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej w Masłowie, Kielce, 3 czerwca 1991 roku .

 

 Oto Twoja Matka i Twoi bracia" (Mt 12,47).

Słowa, które wypowiada ktoś z rzeszy słuchającej nauczania Chrystusa, przypominają Mu o rodzinie. Przyszedł na świat jak każdy człowiek - On, Syn Człowieczy - poczęła Go Matka i Ona też wydała Go na świat. Jej dziewicze macierzyństwo było osłonione zstąpieniem Ducha Świętego - dla ludzi pozostawało nieznane. Wiedział o nim tylko Józef, który w oczach wszystkich uchodził za ojca Jezusa z Nazaretu.

Krewni Maryi i Józefa, pochodzący również z rodu Dawida, byli zgodnie z obyczajem nazywani braćmi i siostrami Jezusa.

Tak więc Odkupienie świata dokonuje się naprzód poprzez rodzinę. Nowe Przymierze łączy się ze Starym na gruncie tego przykazania, które uwydatnia świętość rodziny oraz odpowiadającej jej powinności: "Czcij ojca twego i matkę twoją". W prawie Bożym, w Dekalogu, przykazanie to następuje bezpośrednio po trzech pierwszych, które określają stosunek człowieka do Boga. Jest ono pierwszym wśród przykazań, które łączą stosunek do Boga ze stosunkiem do człowieka, przykazania pierwszej tablicy i przykazania tablicy drugiej - od czwartego do dziesiątego.

2. Już to samo wskazuje na kluczowe znaczenie rodziny. Przykazanie zobowiązujące człowieka do czci rodziców, ojca i matki, zabezpiecza podstawowe dobro ludzkiej wspólnoty. Rodzina bowiem znajduje się u podstaw wszystkich ludzkich wspólnot, wszystkich społeczności i społeczeństw. Bóg jako Najwyższy Prawodawca daje temu wyraz w Przymierzu synajskim, a Ewangelia potwierdza i pogłębia prawdę moralną Dekalogu o rodzinie.

Rodzina jest bowiem wspólnotą najpełniejszą z punktu widzenia więzi międzyludzkiej. Nie ma więzi, która by ściślej wiązała osoby, niż więźmałżeńska i rodzinna. Nie ma innej, którą można by z tak pełnym pokryciem określić jako "komunię". Nie ma też innej, w której wzajemne zobowiązania byłyby równie głębokie i całościowe, a ich naruszenie godziłoby bardziej boleśnie w ludzką wrażliwość: kobiety, mężczyzny, dzieci, rodziców.

Słowa czwartego przykazania skierowane są do dzieci, do synów i córek. Mówią: "Czcij ojca i matkę". Z równą siłą jednak odnoszą się do rodziców: "Pamiętaj, abyś prawdziwie zasługiwał na tę cześć". Bądź godny imienia ojca! Bądź godna imienia matki!

3. Znamienna jest odpowiedź Chrystusa na to wołanie z tłumu, przypominające Mu o Jego Matce, o rodzinie. Oto Jezus stawia pytanie: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?" (Mt 12,48). Pytanie to mogło nawet zaskoczyć słuchających. Chrystus jednak stawia to pytanie, aby z tym większą siłą zabrzmiała odpowiedź, jaką zamierza sam dać. Odpowiedź ta brzmi: "Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką" (Mt 12,50).

Przedziwna odpowiedź, a równocześnie z gruntu jednoznaczna. Tak jak przedziwne i jednoznaczne zarazem jest wskazanie na otaczających Go uczniów ze słowami: "Oto moja matka i moi bracia".

4. Znajdujemy się w samym centrum Ewangelii. Jezus z Nazaretu, Syn Człowieczy, narodzony z Maryi Dziewicy, przyszedł objawić ludzkości ojcostwo Boga. Przyszedł objawić ojcostwo, które On sam jeden zna, jako współistotny Ojcu Syn. Przyszedł więc, aby wprowadzić ludzkość w sam przedwieczny i Boski wymiar wszelkiego w świecie stworzonym ojcostwa i rodzicielstwa. Wszelkiego też porządku i ładu, który ma wymiar rodzinny jako podstawowy.

Czy objawić to znaczy tylko przypomnieć? Więcej. Objawić to znaczy przywrócić. Chrystus przyszedł, aby przywrócić ludzkości, ogromnej ludzkiej rodzinie, ojcostwo Boga. Tylko On jeden mógł tego dokonać w sposób pełny. Aby zaś przywrócić ludziom ojcostwo Boga, musiał Chrystus przywrócić ludzi Bogu jako Ojcu. I to było Jego istotną misją. Misji tej nie spełnił przez samo nauczanie. Misję tę spełnił do końca dopiero przez Krzyż: "Stając się posłuszny aż do śmieci, i to śmierci krzyżowej" (por. Flp 2,8).

5. Czy trzeba było ludzkości przywracać ojcostwo Boga? Przejmującej odpowiedzi na to pytanie udziela Paweł apostoł w Liście do Rzymian: "Jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi" (5,19).

Apostoł tłumaczy tajemnicę grzechu pierworodnego, tego odrzucenia ojcostwa Boga, które zaciążyło na całych dziejach człowieka od początku. Wystarczy z uwagą odczytać i rozważyć zapis Księgi Rodzaju, ażeby zrozumieć, że owo Pawłowe pierworodne "nieposłuszeństwo" jest właśnie odrzuceniem ojcostwa Boga. To zaś, czego dokonał Chrystus, Jego odkupieńczy czyn na górze ukrzyżowania, Jego "posłuszeństwo aż do śmierci" sięga do samego korzenia grzechu i zła w dziejach ludzkości.

 V.                Piąte Przykazanie

 

Wj 20, 13

Nie będziesz zabijał!

Pwt 5, 17

Nie będziesz zabijał!

 

Przykazanie piąte jest wyrazem troski o ochronę życia ludzkiego, które dla starożytnych Izraelitów było największą wartością, co dobitnie wyraził autor Księgi Hioba w słowach: Wszystko co człowiek posiada, odda za życie swoje (Hi2,4). Izraelici pragnęli żyć jak najdłużej, i jak Abraham i Hiob umrzeć w szczęśliwej starości i w sytości dni (Rz25,5; Hi 42,17). Nawet sceptyczny Kohelet nie miał wątpliwości, że żywy pies więcej wart od zdechłego lwa (9,4)[45].

Hebrajski czasownik rasah, któremu w języku polskim odpowiada słowo zabijać, mógł być używany na oznaczanie zabójstwa niezamierzonego. Raz występuje w prawie nakazującym zabicie człowieka, który dopuścił się zabójstwa. Zwykle posługiwano się nim na określenie zabójstwa z pobudek prymitywnych, popełnionego niesprawiedliwie i bezprawnie na człowieku niewinnym i bezbronnym. Niezależnie od tego, jak rozumiemy prawo, nie ulega wątpliwości, że w Starym Testamencie zakazane było każde bezprawne odebranie życia innemu człowiekowi.

W Pwt 19,10 czytamy: Krew niewinnego nie będzie przelewana w tej ziemi, którą Jahwe, twój Bóg daje ci jako dziedzictwo;

oraz w Pwt 27,24 – Przeklęty jest ten, kto skrycie zabija swego bliźniego.

Dużo ostrych wystąpień przeciw zabójstwu spotykamy w pismach proroków (Iz1,15.21;26,21;33,15; 59,3.7; Oz4,2; Mi3,10;7,2; Jr2,34;Am1,3-5). Jeden z mędrców zabójstwo zaliczył do rzeczy, które Jahwe najbardziej nienawidzi (Prz 6,16-19). Grzech zabójstwa napiętnowany został w opowiadaniu o zbrodni Kaina i w wystąpieniu proroka Natana przeciw podstępnemu zabójstwu, jakiego Dawid dopuścił się na Chetycie Uriaszu, jednym ze swych dowódców (2Sm 12,1-14). W IX wieku prz. Chr. Prorok Eliasz odważnie wystąpił przeciw zgładzeniu Nabota przez króla Achaba o żonę Izebele (1Krl 21, 1-29)[46].

 

Przywołajmy fragment Rdz 4, 1-16

Mężczyzna zbliżył się do swej żony, Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: «Otrzymałam mężczyznę od Pana». A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata.
Abel był pasterzem trzód, a Kain uprawiał rolę. Gdy po jakimś czasie Kain składał Panu w ofierze płody roli, i również Abel składał pierwociny z drobnego bydła i z jego tłuszczu, Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą. Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież, gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować». Kain zwrócił się do swego brata, Abla. A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata, Abla, i zabił go. Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?» On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?» Rzekł Bóg: «Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!» Kain rzekł do Pana: «Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli i mam się ukrywać przed Tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!» Ale Pan mu powiedział: «O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotnej pomsty doświadczy!» Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił nikt, kto go spotka. Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu.

Opowiadanie to wskazuje nie tylko na zło tkwiące w zewnętrznym czynie zabójstwa, ale także na proces narastania złych zamysłów w ludzkim sercu, które poddaje się uczuciom zazdrości i nienawiści. Autor natchniony porównuje grzech do istoty, która czyha na człowieka ulegającemu złym uczuciom, podobnie jak łowne zwierze chce wtargnąć do jakiegoś pomieszczenia wbrew woli właściciela. Chce przez to powiedzieć, że jeżeli człowiek, tak jak Kain, ulega złym uczuciom, wówczas grzech tak wielkiej zbrodni jak zabójstwo brata, wtargnie w jego życie, podobnie jak wrogi czatownik wtargnie do domostwa, do którego nie powinien być wpuszczony. Autor Księgi Mądrości przedstawi Kaina jako niesprawiedliwego, który oddalił się od mądrości, dlatego w gniewie zabił swojego brata[47].

Przykazanie: Nie będziesz zabijał! Przeciwstawia się nie tylko zabójstwu, ale także wszelkim czynom, które szkodzą zdrowiu i życiu bliźniego, a tym samym przybliżają chwilę jego śmierci.

Nie można w tym kontekście nie przywołać słów Jezusa z Kazania na Górze (Mt5,21 - 26)

 

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz
i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem,
a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.

Jezus uczy, że nie wystarczy nie skalać swych rąk krwią bliźniego i postawić zabójcę przed sądem ludzkim. Według Niego zakazuje ono również tego wszystkiego, co może do zabójstwa prowadzić lub w jakikolwiek sposób przynosić uszczerbek życiu bliźniego, a więc gniewu, nienawiści, zazdrości itd., a także pychy, pogardy i wszelkich innych uczuć, które łatwo stają się przyczyną zewnętrznych działań przeciw życiu innej osoby i mogą się przejawiać w raniących ją słowach, a także w czynach pozbawiających osobę życia[48].

Zabity przez Kaina Abel w nauczaniu Jezusa ukazany zostaje jako pierwszy w rzędzie sprawiedliwych, proroków, posłańców bożych, którzy byli prześladowani i mordowani przez synów zabójców, czyli duchowych potomków Kaina. Autor ,,Listu do Hebrajczyków” widzi w Ablu wzór człowieka sprawiedliwego, który złożył Bogu ofiarę lepszą od ofiary Kaina i chociaż umarł, jeszcze mów, czyli daje potomnym przykład wierności Bogu. Ten sam pisarz stwierdza, że krew Chrystusa jako pośrednika Nowego Przymierza ma głos wymowniejszy od krwi Abla[49].

W tradycji biblijnej Abel stał się przykładem ludzi prawych i wiernych Bogu, Kain zaś przykładem ludzi złych, nie liczących się z wolą bożą.

Stary Testament nie zakazuje wszelkiego zabijania. Przewidziana była kara śmierci za zawinione zabójstwo, a także za bałwochwalstwo (Kpł 24,15), zoofilię (Wj22,18), homoseksualizm (Kpł 18,22;20,13), kazirodztwo (Kpł 20,10), zabicie rodziców i złorzeczenie im (Wj 21,15.17).

 

Katechizm Kościoła Katolickiego w kwestii ochrony życia zajmuje stanowisko bardzo wyraźne. 

KKK 2258 "Życie ludzkie jest święte, ponieważ od samego początku domaga się «stwórczego działania Boga» i pozostaje na zawsze w specjalnym odniesieniu do Stwórcy, jedynego swego celu. Sam Bóg jest Panem życia, od jego początku aż do końca. Nikt,
w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego niszczenia niewinnej istoty ludzkiej" (Kongregacja Nauki Wiary, instr. Donum vitae, Wstęp, 5)

 

 

W encyklice Evangelim vitae na temat współczesnych zagrożeń ludzkiego życia Jan Paweł II pisał:

12. W istocie, choć wiele poważnych problemów, występujących we współczesnym społeczeństwie, może tłumaczyć w pewnej mierze, dlaczego tak powszechny jest klimat niepewności moralnej i zmniejszać czasem subiektywną odpowiedzialność poszczególnych osób, jest również prawdą, że stoimy tu wobec rzeczywistości bardziej rozległej, którą można uznać za prawdziwą strukturę grzechu: jej cechą charakterystyczną jest ekspansja kultury antysolidarystycznej, przybierającej w wielu wypadkach formę autentycznej „kultury śmierci”. Szerzy się ona wskutek oddziaływania silnych tendencji kulturowych, gospodarczych i politycznych, wyrażających określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces.

Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby. Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub — po prostu — samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty „spisek przeciw życiu”. Wciąga on nie tylko pojedyncze osoby w ich relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych, ale sięga daleko szerzej i zyskuje wymiar globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa.

13. Aby ułatwić rozpowszechnianie stosowania aborcji, zainwestowano i nadal inwestuje się ogromne fundusze w produkcję środków farmaceutycznych, pozwalających na zabicie płodu w łonie matki w taki sposób, że nie jest konieczna pomoc lekarza. Wydaje się, że prawie wyłącznym celem badań naukowych w tej dziedzinie jest uzyskiwanie produktów coraz prostszych w użyciu i coraz skuteczniej niszczących życie, a zarazem pozwalających na wykonywanie przerywania ciąży bez żadnej społecznej kontroli i odpowiedzialności.

Twierdzi się często, że antykoncepcja, jeśli jest bezpieczna i dostępna dla wszystkich, stanowi najskuteczniejszy środek przeciw aborcji. Zarzuca się też Kościołowi katolickiemu, że w rzeczywistości sprzyja rozpowszechnieniu się przerywania ciąży, ponieważ uparcie obstaje przy swojej nauce o moralnej niegodziwości antykoncepcji. Taka argumentacja okazuje się w rzeczywistości zwodnicza. Być może wielu ludzi rzeczywiście stosuje środki antykoncepcyjne po to, aby nie narażać się później na pokusę aborcji. Jednakże antywartości wszczepione w „mentalność antykoncepcyjną” która jest czymś zupełnie odmiennym od odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa, przeżywanego w poszanowaniu pełnej prawdy aktu małżeńskiego — sprawiają, że ta właśnie pokusa staje się jeszcze silniejsza, jeżeli dojdzie do poczęcia „nie chcianego” życia. W istocie, kultura proaborcyjna jest najbardziej rozpowszechniona właśnie w środowiskach, które odrzucają nauczanie Kościoła o antykoncepcji. Z pewnością antykoncepcja i przerywanie ciąży, z moralnego punktu widzenia, to dwa zasadniczo różne rodzaje zła: jedno jest sprzeczne z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej, drugie niszczy życie ludzkiej istoty; pierwsze sprzeciwia się cnocie czystości małżeńskiej, drugie zaś jest sprzeczne z cnotą sprawiedliwości i bezpośrednio łamie Boże przykazanie „nie zabijaj”.

Zabójstwo w samoobronie - tzw. zasada ,,podwójnego skutku”.

 

Tomasz z Akwinu zastanawia się, czy wolno kogoś zabić w samoobronie?
W odpowiedzi twierdzi, że można, ale podaje warunki, pod jakimi można tego dokonać. Pisze mianowicie, że:

  1. a.      Nie wolno podejmując akt samoobrony zmierzać do zabicia napastnika. Tomasz wyklucza zamierzone, intencjonalne zabójstwo człowieka;
  2. b.      Kiedy Tomasz tłumaczy, że można zabić w samoobronie podkreśla,
    że jest to jednocześnie sytuacja, w której człowiek broni życia
    – a życie jest wartością. Bronimy życia podejmując jakaś formę walki – mam prawo do ochrony życia.
  3. c.       Z takiego działania mogą wyniknąć dwa skutki – zamierzony – dobry, którym jest obronienie życia, i niezamierzony – zły, którym jest śmierć agresora. Tomasz twierdzi, że tylko wtedy mogę usprawiedliwić tę sytuację, gdy moim zamiarem był skutek dobry – tj. gdy moją intencją było ratowanie życia a nie zabicie agresora.

Czyli:

  1. a.      Masz prawo do podjęcia działań ratujących życie w sytuacji, gdy jest ono zagrożone;
  2. b.      Moja intencja jest dobra – chcę bronić życia. Celem działania jest obrona życia, a nie zabicie napastnika;
  3. c.       Nie używamy więcej siły niż jest to konieczne w samoobronie. Użyta siła jest proporcjonalna do zaistniałego zagrożenia. Racja musi być proporcjonalna do celu.

 

 

Katechizm Kościoła Katolickiego pisze na temat tzw. ,,uprawnionej obrony.

KKK 2265 Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby. Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności.

KKK 2266 Wysiłek państwa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zachowań, które łamią prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego, odpowiada wymaganiu ochrony dobra wspólnego. Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa.

Pierwszym celem kary jest naprawienie nieporządku wywołanego przez wykroczenie. Gdy kara jest dobrowolnie przyjęta przez winowajcę, ma wartość zadośćuczynienia. Poza ochroną porządku publicznego i bezpieczeństwa osób kara ma wartość leczniczą; powinna w miarę możliwości przyczynić się do poprawy winowajcy (Por. Łk 23, 40-43).

 

Fragment homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II w Raomiu, 4 czerwca 1991 r.
w czasie IVpielgrzymki do ojczyzny
.

 

W homilii Ojciec Święty rozważał przykazanie: Nie zabijaj!

Trzeba stwierdzić, że ludobójcze skutki ostatniej wojny zostały przygotowane całymi programami nienawiści rasowej oraz etnicznej! Programy te odrzucały moralną zasadę przykazania: "Nie zabijaj" jako absolutną i powszechnie obowiązującą. Nawiązując do obłędnych ideologii, pozostawiały one uprzywilejowanym instancjom ludzkim prawo decydowania o życiu i śmierci poszczególnych osób, a także całych grup i narodów. Na miejsce Bożego: "Nie zabijaj" postawiono ludzkie: "Wolno zabijać", a nawet: "Trzeba zabijać".

I oto ogromne połacie naszego kontynentu stały się grobem ludzi niewinnych, ofiar zbrodni. Korzeń zbrodni tkwi w uzurpacji przez człowieka Bożej władzy nad życiem i śmiercią człowieka. Odzywa się w tym jakieś dalekie, a przecież uporczywe echo tamtych słów, które człowiek zaakceptował od "początku" wbrew swemu Stwórcy i Ojcu. Słowa te brzmiały: "Tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rdz 3,5), to znaczy: będziecie stanowili o tym, co dobre, a co złe, wy, ludzie, tak jak Bóg, tak jak Bóg i wbrew Bogu.

6. Darujcie, drodzy bracia i siostry, że pójdę jeszcze dalej. Do tego cmentarzyska ofiar ludzkiego okrucieństwa w naszym stuleciu dołącza się inny jeszcze wielki cmentarz: cmentarz nienarodzonych, cmentarz bezbronnych, których twarzy nie poznała nawet własna matka, godząc się lub ulegając presji, aby zabrano im życie, zanim jeszcze się narodzą. A przecież już miały to życie, już były poczęte, rozwijały się pod sercem swych matek, nie przeczuwając śmiertelnego zagrożenia. A kiedy już to zagrożenie stało się faktem, te bezbronne istoty ludzkie usiłowały się bronić. Aparat filmowy utrwalił tę rozpaczliwą obronę nie narodzonego dziecka w łonie matki wobec agresji. Kiedyś oglądałem taki film - i do dziś dnia nie mogę się od niego uwolnić, nie mogę uwolnić się od jego pamięci. Trudno wyobrazić sobie dramat straszliwszy w swej moralnej, ludzkiej wymowie.

Korzeń dramatu - jakże bywa on rozległy i zróżnicowany. Jednakże pozostaje i tutaj ta ludzka instancja, te grupy, czasem grupy nacisku, te ciała ustawodawcze, które "legalizują" pozbawienie życia człowieka nie narodzonego. Czy jest taka ludzka instancja, czy jest taki parlament, który ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej ludzkiej istoty? Kto ma prawo powiedzieć: "Wolno zabijać", nawet: "Trzeba zabijać", tam gdzie trzeba najbardziej chronić i pomagać życiu?

7. Zauważmy jeszcze, że przykazanie: "Nie zabijaj" zawiera w sobie nie tylko zakaz. Ono wzywa nas do określonych postaw i zachowań pozytywnych. Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby. Nie zabijaj, ale raczej przyjmij drugiego człowieka jako dar Boży - zwłaszcza jeśli jest to twoje własne dziecko. Nie zabijaj, ale raczej staraj się pomóc twoim bliźnim, aby z radością przyjęli swoje dziecko, które - po ludzku biorąc - uważają, że pojawiło się nie w porę.

Musimy zwiększyć równocześnie naszą społeczną troskę nie tylko o dziecko poczęte, ale również o jego rodziców, zwłaszcza o jego matkę - jeśli pojawienie się dziecka stawia ich wobec kłopotów i trudności ponad ich siły, przynajmniej tak myślą. Troska ta winna znaleźć wyraz zarówno w spontanicznych ludzkich postawach i działaniach, jak też w tworzeniu instytucjonalnych form pomocy dla tych rodziców poczętego dziecka, których sytuacja jest szczególnie trudna. Niech również parafie i klasztory włączają się w ten ruch solidarności społecznej z dzieckiem poczętym i jego rodzicami.

 

8. "Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości".

Te słowa powiedział Chrystus i te słowa poniósł z sobą na krzyż. Na krzyżu On także został skazany na śmierć - i śmierć tę poniósł, a była to śmierć najświętszego wśród synów człowieczych. Jemu także odebrali życie...Poniósł śmierć na krzyżu Syn Boży, aby w sposób najbardziej radykalny została potwierdzona moc przykazania: "Nie zabijaj".

VI.             Szóste Przykazanie

 

Wj 20,14

Nie będziesz cudzołożył!

 

Pwt 5,18

Nie będziesz cudzołożył!

 

Szóste przykazanie w katechizmie chrześcijańskim pojmuje się jako zakaz cudzołóstwa, czyli grzechu polegającego na łamaniu wierności małżeńskiej poprzez stosunek płciowy osoby żonatej lub zamężnej z obcą kobietą względem obcym mężczyzną, niezależnie od tego, czy ci są wolni, czy też żyją w małżeństwie[50].

W Starym Testamencie zakaz cudzołóstwa bardziej wiązał żonę niż męża. Kobieta zamężna, która dopuściła się grzechu z obcym mężczyzną, zawsze uchodziła za cudzołożnicę i była karana śmiercią. Mąż natomiast był uważany za cudzołożnika tylko wtedy, gdy zgrzeszył z kobietą zamężną lub zaręczoną i tylko w takim przypadku podlegał karze śmierci[51].

W Pwt 22,22-24 czytamy:

Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. Usuniesz zło z Izraela. Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc
w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie.

 

Nakaz wykonywania kary śmierci za cudzołóstwo w bramie miasta, a więc w miejscu publicznym, wywodził się prawdopodobnie stąd, że w cudzołóstwie widziano występek, który zagrażał porządkowi we wspólnocie narodowej. Występek ten rozumiano także jako wykroczenie przeciw woli Jahwe, który ustanowił małżeństwo. Dla wszystkich ludów Środkowego Wschodu najgorszym nieszczęściem, jakie mogło przydarzyć się małżeństwu, było cudzołóstwo. Kodeks Hammurabiego postanawiał, że żona, która zdradziła męża,
ma być związana ze wspólnikiem grzechu i wrzucona do Eufratu[52].

Najmocniejszym potępieniem cudzołóstwa w Starym Testamencie jest, jak się zdaje, opowiadanie o grzechu Dawida z Batszebą, które znajdujemy w 2Sm 11, 1 – 15.

Na początku roku, gdy królowie zwykli wychodzić na wojnę, Dawid wyprawił Joaba i swoje sługi wraz z całym Izraelem. Spustoszyli oni [ziemię] Ammonitów i oblegali Rabba. Dawid natomiast pozostał w Jerozolimie. Pewnego wieczora Dawid, podniósłszy się z posłania i chodząc po tarasie swego królewskiego pałacu, zobaczył z tarasu kąpiącą się kobietę. Kobieta była bardzo piękna. Dawid zasięgnął wiadomości o tej kobiecie. Powiedziano mu: "To jest Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty". Wysłał więc Dawid posłańców, by ją sprowadzili. A gdy przyszła do niego, spał z nią. A ona oczyściła się od swej nieczystości i wróciła do domu.

Kobieta ta poczęła, posłała więc, by dać znać Dawidowi: "Jestem brzemienna". Wtedy Dawid wyprawił posłańca do Joaba: "Przyślij do mnie Uriasza Chetytę". Joab posłał więc Uriasza do Dawida.

Kiedy Uriasz do niego przyszedł, Dawid wypytywał się o powodzenie Joaba, ludu i walki. Następnie rzekł Dawid Uriaszowi: "Wstąp do swojego domu i umyj sobie nogi!" Uriasz opuścił pałac królewski, a za nim niesiono dar ze stołu króla. Uriasz położył się jednak u bramy pałacu królewskiego wraz ze wszystkimi sługami swojego pana, a nie poszedł do własnego domu.

Przekazano wiadomość Dawidowi: "Uriasz nie wstąpił do swego domu". Pytał więc Dawid Uriasza: "Czyż nie wracasz z drogi? Dlaczego nie wstępujesz do własnego domu?" Uriasz odpowiedział Dawidowi: "Arka, Izrael i Juda przebywają w namiotach, podobnie też i pan mój, Joab, wraz ze sługami mego pana obozują w otwartym polu, a ja miałbym pójść do swojego domu, aby jeść, pić i spać ze swoją żoną? Na życie Pana i na twoje, czegoś podobnego nie uczynię". Dawid więc rzekł do Uriasza: "Pozostań tu jeszcze dziś, a jutro cię odeślę". Uriasz został więc w Jerozolimie w tym dniu. Nazajutrz Dawid zaprosił go, aby jadł i pił w jego obecności, aż go upoił. Wieczorem poszedł [Uriasz], położył się na swym posłaniu między sługami swojego pana, a do domu swojego nie wstąpił.

Następnego ranka napisał Dawid list do Joaba i posłał go za pośrednictwem Uriasza. W liście napisał: "Postawcie Uriasza tam, gdzie walka będzie najbardziej zażarta, potem odstąpicie go, aby został ugodzony i zginął". Joab obejrzawszy miasto, postawił Uriasza w miejscu, o którym wiedział, że walczyli tam najsilniejsi wojownicy. Ludzie z miasta wypadli i natarli na Joaba. Byli zabici wśród ludu i sług Dawida; zginął też Uriasz Chetyta. Joab przez wysłańców zawiadomił Dawida o całym przebiegu walki. Posłańcowi dał następujące wyjaśnienie: "Jeśliby po opowiedzeniu królowi całego przebiegu walki do końca  król wpadł w gniew i zapytywał cię: "Dlaczego zbliżyliście się tak do miasta, by toczyć walkę? Czyż nie wiedzieliście, że strzelają z muru? Kto zabił Abimeleka, syna Jerubbaala? Czyż nie kobieta, która zrzuciła na niego z muru kamień młyński, tak iż umarł w Tebes? Czemuż podchodziliście aż pod mury?" - powiesz: Sługa twój, Uriasz Chetyta, zginął również". Posłaniec poszedł.

Po przybyciu oznajmił Dawidowi wszystko, z czym go Joab posłał. <Dawid się uniósł gniewem i rzekł do posłańca: "Dlaczego tak zbliżyliście się do miasta, by toczyć walkę? Czy nie wiedzieliście, że będziecie rażeni z murów? Kto zabił Abimeleka, syna Jerubbaala? Czyż nie kobieta, która zrzuciła na niego z muru kamień młyński, tak iż umarł w Tebes? Czemuż podchodziliście aż pod mury?">. Posłaniec odpowiedział Dawidowi: "Udało im się przemóc nas i wyjść przeciw nam w pole; odparliśmy ich aż do bramy. Tymczasem łucznicy zaczęli strzelać z muru do twych sług. Dlatego to zginęło kilku ze sług królewskich. Zginął też sługa twój, Uriasz Chetyta". Dawid oznajmił posłańcowi: "Tak powiesz Joabowi: "Nie trap się tym, co się stało. Miecz dosięga raz tego, raz innego. Bądź wytrwały w walce przeciwko miastu i zniszcz je!" Ty sam dodaj mu odwagi!" Żona Uriasza dowiedziawszy się, że Uriasz, jej mąż, umarł, opłakiwała swego pana. Gdy czas żałoby przeminął, posłał po nią Dawid i sprowadził do swego pałacu. Została jego żoną i urodziła mu syna. Postępek jednak, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu.

Czytając to opowiadanie nie należy zapominać, że cudzołóstwo Dawida i będące jego następstwem zbrodnicze pozbycie się przez niego męża Batszeby potępił surowo prorok Natan w przypowieści, w której jego postępowanie przyrównał do działania bogacza, który zabiera biednemu człowiekowi jedyną owcę, by ją zabić na posiłek dla swojego gościa. Wielkość Dawida ujawniła się w tym, że zrozumiał swoją winę i oddał się pokucie, a śmierć swego pierwszego syna z Batszeby przyjął z równowagą ducha jako karę bożą za swój występek[53]

Wymownym przykładem człowieka postępującego zgodnie z nakazem: Nie będziesz cudzołożył! Jest Józef, syn Jakuba. Księga Rodzaju nawiązując do tego, że Józef, odznaczający się pięknym wyglądem, został kupiony przez Potifara, doradcę faraona, i został przez niego ustanowiony zarządcą domu. M. in. tak o nim opowiada Rdz 39, 7 – 20:

Po tych wydarzeniach zwróciła na niego uwagę żona jego pana i rzekła do niego: "Połóż się ze mną". On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: "Pan mój
o nic się nie troszczy, odkąd jestem w jego domu, bo cały swój majątek oddał mi we władanie. On sam nie ma w swym domu większej władzy niż ja i niczego mi nie wzbrania, wyjąwszy ciebie, ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość
i zgrzeszyć przeciwko Bogu?" I mimo że go namawiała codziennie, nie usłuchał jej i nie chciał położyć się przy niej, aby z nią żyć. Pewnego dnia, gdy wszedł do domu, aby spełniać swe obowiązki, i nikogo z domowników tam nie było, uchwyciła go ona za płaszcz
i powiedziała: "Połóż się ze mną!" Lecz on [wyrwał się], zostawił płaszcz w jej ręku i wybiegł na dwór.

A wtedy ona, widząc, że zostawił swój płaszcz i że wybiegł na dwór,  zawołała domowników i powiedziała im tak: "Patrzcie, sprowadzono do nas tego Hebrajczyka, a on chce tu u nas swawolić! Przyszedł do mnie, aby się położyć ze mną, i zaczęłam głośno krzyczeć. A gdy tak krzyczałam głośno, zostawił u mnie swój płaszcz i pospiesznie wybiegł na dwór!" I zatrzymała jego płaszcz u siebie. A kiedy przyszedł pan Józefa do domu, opowiedziała o tym zajściu tak: "Wszedł do mnie ów sługa, Hebrajczyk, którego do nas sprowadziłeś, aby ze mną swawolić. A gdy zaczęłam krzyczeć, zostawił u mnie swój płaszcz
i uciekł z domu". Kiedy pan jego usłyszał te słowa swej żony, która mu dodała: "Tak postąpił ze mną twój sługa!" - zapałał wielkim gniewem. Polecił schwytać Józefa i oddać go do więzienia, gdzie znajdowali się więźniowie faraona.

Liczne wystąpienia przeciw cudzołóstwu spotykamy także u proroków (Oz4,2.13n; Jr 5,7; Ez 22,11). Jak wielkim grzechem było ono w ich przekonaniu dowodzą wypowiedzi, w których piętnowali oni niewierność narodu względem Jahwe określając ją metaforycznie jako cudzołóstwo (Oz 1-3).

Chrystus nie wchodził w szczegóły przepisów Starego Prawa dotyczących życia płciowego. Nie pomniejszając jednak zła tkwiącego w wykroczeniach z tej dziedziny nie sądził On, by przewidziane przez Prawo kary należało stosować z całą bezwzględnością. Jak wiadomo nie wypowiedział się za ukamienowaniem kobiety pochwyconej na cudzołóstwie. Faryzeuszom, którzy gotowi byli postąpić z nią zgodnie z postanowieniami Prawa oświadczył: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8,7). Należy także przypomnieć wydarzenie, które miało miejsce, gdy Jezus przebywał w gościnie u faryzeusza Szymona, i jak to opisuje Ewangelista Łukasz (Łk 7,37 – 50):  

Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś powiedzieć». On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu!» «Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?» Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował». On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś». Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważbardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone». Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?» On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!»     

 

Warto przypomnieć, że o nierządnicach Chrystus powiedział, iż dzieki swej wierze i nawróceniu wyprzedzają faryzeuszy w drodze do królestwa niebieskiego (Mt 21, 31 n). Nie znaczy to, że Zbawiciel złagodził wymagania Starego Testamentu w dziedzinie etyki seksualnej. Wprost przeciwnie, postawił on swoim wyznawcom większe wymagania niż te, które wynikały z dosłownej interpretacji szóstego przykazania, ucząc, że grzech cudzołóstwa powstaje już wtedy, gdy mężczyzna pożądliwym okiem spojrzy na kobietę (Mt, 5, 27n).
W Jego nauce pojawił się ponadto jeszcze jeden szczegół, którego nie było w prawodastwie starego przymierza. Mężczyzna starotestamentowy miał prawo z ważnych powodów odesłać swoją zonę, wręczając jej list rozwodowy. Tymczasem Jezus, zapytany przez faryzeuszów, czy wolno mężczyźnie, zgodnie ze wskazaniem Mojżesza odesłać żonę odpowiedział (Mk 10,5 - 11)

Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę  i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!" W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo".  

Św. Paweł uzupełniając myśl Jezusa o nierozerwalności małżeństwa napisał w 1Kor 7, 10:

Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony.

Wierność między małżonkami powinna według apostoła być tak mocna, jak wierność Chrystusa i Kościoła (Ef 5,25):

Mężowie, miłujcie żony tak, jak Chrystus umiłował Kościół i samego siebie wydał za niego.  

 

 

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszony w Łomży, 4 czerwca 1991 r. w czasie IV pielgrzymki do Ojczyzny

 

Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?" - pyta w Ewangelii młodzieniec, słuchacz słów Jezusa (Mt 19,16). "Zachowaj przykazania" (Mt 19,17) - i Chrystus przypomina Dekalog Starego Przymierza, który jest prawem Bożym i drogowskazem ludzkiej moralności w każdym czasie i miejscu. Moje tegoroczne pielgrzymowanie po Polsce jest tym razem związane z Dekalogiem.

Drodzy bracia i siostry! Od stuleci trwa Boży siew na naszej ziemi, przez pokolenia prawda ludzkiej i chrześcijańskiej moralności pada na glebę dusz. Jaka jest ta gleba? Co stało się z ziarnem Ewangelii na przestrzeni ostatnich pokoleń? Czy ziarno przykazań trafia na glebę urodzajną? Czy też jest to może gleba oporna, która nie przyjmuje słowa prawdy? Nie przyjmuje wymagań moralności, jakie stawia człowiekowi Bóg, a zarazem ludzkie sumienie, które - jeśli jest zdrowe - staje się samo Bożym głosem przemawiającym wewnątrz człowieka?

Czy podstawowe zasady moralności nie zostały "wyrwane" z naszej gleby przez Złego, który pod różnymi ukrywa się postaciami? Czy nie zostały "wydziobane" przez rozkrzyczane drapieżne ptactwo wielorakiej propagandy, publikacji, widowisk, programów, które igrają z naszą ludzką słabością?

Co stało się z przykazaniem: "Nie cudzołóż" w naszym polskim życiu? Czy małżonkom naprawdę zależy na tym, ażeby ich dzieci rodziły się z czystych rodziców? Czy nosimy w sobie poczucie, że ciało ludzkie jest wezwane do zmartwychwstania i że winniśmy troszczyć się o zachowanie jego godności? Czy potrafimy sobie uświadomić, że ludzka płciowość jest dowodem niesłychanego wręcz zaufania, jakie Bóg okazuje człowiekowi, mężczyźnie i kobiecie, i czy staramy się tego Bożego zaufania nie zawieść? Czy pamiętamy o tym, że każdy człowiek jest osobą i że nie wolno drugiego człowieka sprowadzać do roli przedmiotu, który z pożądliwością można oglądać lub którego się po prostu używa? Czy narzeczeni budują swoją przyszłą jedność małżeńską, tak jak się to robić powinno, to znaczy zaczynając od budowania jedności ducha? Czy małżonkowie pracują nad pogłębieniem swojej małżeńskiej jedności - pomimo całego trudu, a także obiektywnych trudności, jakie niesie z sobą życie, pomimo różnych ułomności, jakimi oboje są obciążeni? Czy pamiętają o tym, że w momencie ich ślubu przed ołtarzem sam Chrystus zobowiązał się być z nimi zawsze, być ich światłem i mocą? Czy małżonkom naprawdę zależy na tym, aby ta Boska obecność Chrystusa napełniała ich życie małżeńskie i rodzinne? Pytania te stawiam przed Bogiem, stawiam je wszystkim rodzinom katolickim, wszystkim małżonkom, wszystkim rodzicom w całej Polsce!

6. Siewca z Ewangelii jest zarazem Pasterzem. Jest Dobrym Pasterzem. W swojej pasterskiej trosce o człowieka Kościół szczególnie skupia się na sprawach pracy rolników. Znajdujemy wyraz tej troski na przykład w encyklice Mater et Magistra Jana XXIII, który sam był chłopskim synem z licznej rodziny. Kościół liczy zarazem na zdrowe tradycje moralne ludzi pracujących na roli, związanych z ziemią i przez to bliższych Stwórcy. Wrażliwych na Jego prawo, na Dekalog i na Ewangelię Chrystusa.

Chrystus Dobry Pasterz staje pomiędzy mężczyzną a kobietą w tym wielkim sakramencie, przez który stają się oni mężem i żoną, a z kolei rodzicami swych dzieci: ojcem i matką.

Ten, który uczy: "Nie cudzołóż", jest Dobrym Pasterzem, Pasterzem ludzkiej miłości, którą chce uczynić piękną, trwałą, wierną, nierozerwalną. Jeśli ślubujecie sobie wzajemnie, "iż cię nie opuszczę aż do śmierci", to On, Dobry Pasterz, staje się w sakramencie najwyższym poręczycielem tych waszych ślubów. Sakrament jest źródłem moralnej mocy dla człowieka, dla mężczyzny i kobiety, aby oboje sprostali swym ślubom. Aby przezwyciężyli słabości i pokusy. Aby nie dali się uwieść żadnej modzie. Trzeba tylko wytrwale współpracować z łaską sakramentu małżeństwa. Trzeba tę łaskę stale odnawiać!

Oby całe nasze społeczeństwo uwolniło się od tego złudzenia wolności, wolnej miłości, którą usiłuje się przesłonić rzeczywistość cudzołóstwa i rozwiązłości. Zbyt dużo kosztuje ta ułuda. Zbyt wiele dzieci, które muszą tracić zaufanie do rodziców, a tak obsuwa się ten nieodzowny grunt, na którym sami mają budować swą przyszłość i przyszłość społeczeństwa. I niszczeje owa zdrowa tkanka obcowań i układów międzyludzkich.

 VII.          Siódme Przykazanie

 

Wj 20,15

Nie będziesz kradł.

 

Pwt 5,19

I nie będziesz kradł.

 

W konstytucji Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II czytamy, że własność człowieka, odziedziczona lub zdobyta dzięki pracy,  jest jakby przedłużeniem ludzkiej wolności, niezbędnym warunkiem jego istnienia jako osoby wolnej. Nic zatem dziwnego, że prawodawcy od najdawniejszych czasów wydawali przepisy, które miały ją chronić przed kradzieżą.

W księgach biblijnych zachowały się podania o niektórych kradzieżach, jakie miały miejsce w początkach dziejów Izraela. Rachel ukradła terafim, czyli posążki bóstw domowych swego ojca Labana (Rzd 31, 19.30.32). Po zdobyciu Jerycha Akan – przekraczając prawo cheremu, które nakazywało zabić pokonanych ludzi i zniszczyć wszelką zdobycz wojenną, skrycie przywłaszczył sobie piękny płaszcz, 200 syklów srebra i złoty pręt wagi 50 syklów, za co został ukamienowany w dolinie Akor. Mika skradł swej matce 1100 sztuk srebra, a potem, gdy ta nie podejrzewając, że sprawcą tego czynu był jej syn, przeklęła złodzieja, zwrócił je i uzyskał przebaczenie.  Najczęstszym przedmiotem kradzieży były najprawdopodobniej zwierzęta domowe[54].  

Siódme przykazanie – Nie będziesz kradł! – jest wyrazem troski o zabezpieczenie prawa własności we wspólnocie narodu izraelskiego. Ponieważ kontekst tego przykazania zakazuje tak poważnych przestępstw przeciw prawom człowieka jak zabójstwo i cudzołóstwo, niektórzy bibliści twierdzą, iż musiało ono pierwotnie zakazywać przestępstw poważniejszych niż zwykła kradzież, a mianowicie porwania człowieka celem sprzedania go w niewolę[55].  

 W wielu tekstach Starego Testamentu znajdujemy szczegółowe zakazy różnego rodzaju przestępstw przeciw własności, takich jak właśnie porwanie człowieka, kradzież
z włamaniem, przywłaszczanie sobie zwierząt lub rzeczy zagubionych, kradzieży zwierząt, oszustwa, zagarnianie cudzych pól, wyzysk robotników, biednych i słabych[56].

Oto niektóre  postanowienia:

 

Wj 22, 24 – 26

Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie karzesz mu płacić odsetek.
Jeśli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, winieneś mu go oddać przed zachodem słońca, bo jest to jedyna jego szata i jedyne okrycie jego ciała podczas snu. I jeśliby się on żalił przede Mną, usłyszę go, bo jestem litościwy.

 

Pwt 27,17

Przeklęty jest ten, kto przesuwa granicę swego bliźniego.

 

Kpł 25, 14 - 17

Kiedy więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. Ale odpowiednio do liczby lat, które upłynęły od jubileuszu, będziesz kupował od bliźniego, a on sprzeda tobie odpowiednio do liczby lat plonów. Im więcej lat pozostaje do jubileuszu, tym większą cenę zapłacisz, im mniej lat pozostaje, tym mniejszą cenę zapłacisz, bo ilość plonów on ci sprzedaje. Nie będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!

Kpł 25, 35 - 38

Jeżeli brat twój zubożeje i ręka jego osłabnie, to podtrzymasz go, aby mógł żyć z tobą przynajmniej jak przybysz lub osadnik. Nie będziesz brał od niego odsetek ani lichwy. Będziesz się bał Boga swego i pozwolisz żyć bratu z sobą. Nie będziesz mu dawał pieniędzy na procent. Nie będziesz mu dawał pokarmu na lichwę. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, aby dać wam ziemię Kanaan i aby być waszym Bogiem!

 

Pwt 25, 13 – 16

Nie będziesz miał w torbie podwójnego ciężarka: cięższego i lżejszego; nie będziesz miał w swoim domu podwójnej efy: większej i mniejszej. Będziesz miał ciężarek nie umniejszony i dokładny; będziesz miał efę nie umniejszoną i dokładną, abyś długo żył na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój; gdyż brzydzi się Pan każdym, który tak czyni, każdym, który postępuje niesprawiedliwie.

 

Nawiązując najprawdopodobniej do postanowień Dekalogu, wykroczenia przeciw własności piętnowali także prorocy Izraela. Amos, nazywany prorokiem sprawiedliwości społecznej, groził Izraelitom największymi karami, ponieważ, niepomni na to, że Bóg wybrał ich sobie spośród innych narodów, pełni pychy, rozmiłowani w zbytku i wygodach, uciskali ubogich, sprzedawali sprawiedliwego za pieniądze i ubogiego za parę sandałów (Am2,6), gromadzili w swoich pałacach owoce nieprawości i uciemiężenia, oszukiwali na mierze i wadze, dopuszczali się gwałtów i grabieży, nienawidzili sędziów wytykających im nieuczciwość. Również Ozeasz karcił rodaków za oszustwa, kradzieże, przesuwanie granic, używanie fałszywych wag, gwałty i bandytyzm (Oz7,1).

Micheasz tak mówił przeciw bogaczom, którzy zgarniali pola ubogich rolników, a ich samych bralki w niewolę (Mi 2,1 – 2):

 Biada tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach!
Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w mocy ich rąk. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów - to je zabierają; biorą w niewolę męża wraz z jego domem, człowieka z jego dziedzictwem.

W innym miejscu prorok ten pisał (Mi 6,10 – 12):

Czy mogę znieść skarby nieprawości i efę szczupłą, przeklętą? Czy usprawiedliwię szale niegodziwe, a w worku - fałszywe ciężarki, przez które bogacze jego pełni są zdzierstwa, a mieszkańcy jego wypowiadają kłamstwa <i język w ich ustach jest zdradliwy?

 

U proroka Jeremiasza czytamy:

Jr 5, 27

 Jak klatka pełna jest ptaków, tak domy ich przepełnione są oszustwem:
w ten sposób stają się oni wielkimi i bogatymi.

 

Jr 22, 13

 Jak klatka pełna jest ptaków, tak domy ich przepełnione są oszustwem:
w ten sposób stają się oni wielkimi i bogatymi.

 

W wielu wypowiedziach pisarzy biblijnych jest mowa o wstydzie i wzgardzie, jakie przeżywa złodziej pochwycony na gorącym uczynku (Jr 2, 26; Hi 30.5; Syr 5,14). Od sprawców kradzieży domagano się w Izraelu naprawy szkód, jakie wyrządzili bliźniemu[57].

Postanowienie siódmego przykazania z oczywistych powodów podtrzymał Chrystus (Mk 10, 19, Łk 18,20) i autorzy pism Nowego Testamentu (Rz 2,21). W wypowiedziach św. Pawła pojawiło się spostrzeżenie, że przyczyną kradzieży bywa lenistwo. Wzywając Efezjan do porzucenia dawnego sposobu życia (Ef 4, 22-24) i przyobleczenia się w nowego człowieka pisze on tak:

Kto kradł, niech już nie kradnie, ale niech się raczej mozoli wypracowując własnymi rękami dobro, aby miał co dać potrzebującym.   

Złodziejom, podobnie jak bałwochwalcom, niesprawiedliwym, niemoralnie się prowadzącym, cudzołożnym, zniewieściałym, sodomitom, skąpcom, pijakom, złorzeczącym i drapieżnym – Paweł groził, że nie odziedziczą królestwa bożego (1 Kor 6,9 n.).

Na koniec warto jeszcze zauważyć, że obok kradzieży dóbr materialnych, którą zwykle mamy na myśli, istnieją postacie kradzieży dóbr duchowych. Można komuś ukraść np. dobre imię, zdrowie, godność osobistą, radość życia, a nawet ciszę, która jest potrzebna dla zdrowia psychicznego[58].

 

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej 5 czerwca 1991 r. w Białymstoku
w czasie IV pielgrzymki do Ojczyzny

 

Tegoroczne moje pielgrzymowanie po ziemi ojczystej jest związane z programem Dekalogu. W tych dziesięciu słowach, jakie Bóg Starego Przymierza przekazał swemu ludowi przez Mojżesza, zawiera się ogromne bogactwo: nie zastąpiona niczym synteza zbawczej mądrości. Każde przykazanie domaga się tego, aby było gruntownie przemyślane. Nie trzeba dodawać, że moment dziejowy, w którym znajduje się nasze społeczeństwo, w szczególny sposób tego się domaga. Jeśli bowiem po tak zwanym okresie minionym społeczeństwo odziedziczyło głęboki kryzys ekonomiczny, to w parze z tym idzie nie mniej dotkliwy kryzys etyczny. Co więcej: ten drugi w znacznej mierze warunkuje pierwszy. Dotyczy to różnych dziedzin życia ludzkiego. Dotyczy w sposób szczególny tej dziedziny, do której odnosi się siódme przykazanie Dekalogu.

Kiedy słyszymy: "Nie kradnij", to rozumiemy, że jest rzeczą moralnie złą przywłaszczać sobie cudzą własność. Ta prosta oczywistość Dekalogu wypisana jest zarazem w świadomości moralnej, czyli w sumieniu człowieka. Siódme przykazanie uwydatnia prawo osoby ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr. Chodzi jednak nade wszystko o osoby, o rzeczy ze względu na osoby. Człowiek bowiem potrzebuje rzeczy jako środków do życia. Człowiek dlatego otrzymał od Stwórcy władzę nad rzeczami: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" (por. Rdz 1,28). Winien posługiwać się nimi w sposób ludzki. Ma zdolność ich przetwarzania wedle swoich potrzeb. Ma więc także i prawo posiadania ich celem przetwarzania. Dobra materialne służą nie tylko używaniu, ale także wytwarzaniu nowych dóbr. Człowiek ma do tego prawo, a nawet moralny obowiązek wytwarzania nowych dóbr dla siebie i dla drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze - aby mogło bytować w sposób bardziej godny ludzkich istot.

5. Są to stwierdzenia zaledwie elementarne. Natomiast zagadnienie związane mniej lub bardziej pośrednio z siódmym przykazaniem Dekalogu domaga się gruntownego podjęcia pod kątem wychodzenia z kryzysu, który jest nie tylko ekonomiczny, ale także etyczny. Jest to wielkie zadanie całego współczesnego pokolenia. Przed stu laty ukazała się pierwsza tak zwana encyklika "społeczna" papieża Leona XIII Rerum novarum. Po stu latach stała się ona na nowo tematem, albowiem poruszone w niej zagadnienia pracy, własności, prawa posiadania środków produkcji w relacji do uniwersalnego prawa używania dóbr, którymi Stwórca obdarował wszystkich ludzi, są sprawami podstawowymi dla życia i moralności nie tylko poszczególnych osób i wspólnot, zwłaszcza rodzin, ale także całych społeczeństw i narodów, a ostatecznie całej kilkumiliardowej rodziny ludzkiej.

Jest zadaniem szczególnie doniosłym dla naszego narodu i społeczeństwa, ażeby przezwyciężając następstwa ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska potrzebną równowagę.

Obyśmy tylko w swoich dążeniach do ukształtowania nowej gospodarki, nowych układów ekonomicznych nie próbowali iść drogami na skróty, z pominięciem drogowskazów moralnych. "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?" (Mt 16,26).

Jeżeli w realizowaniu tej reformy gospodarczej będą skrupulatnie przestrzegane zasady sprawiedliwości; jeśli każdy będzie się liczył nie tylko z interesem własnym, ale również z interesem społecznym; jeśli w działaniach gospodarczych nie zabraknie troski o najuboższych i najbardziej potrzebujących - wówczas Pan Bóg z pewnością pobłogosławi wysiłkom i nie tylko Polska dopracuje się dobrobytu, ale i atmosfera wzajemnych stosunków międzyludzkich stanie się zdrowsza i bardziej ludzka.

6. Do tego wzywa synów ludzkich Przedwieczna Mądrość, która przemawia też słowami dzisiejszej liturgii. My wszyscy, zgromadzeni w eucharystycznej wspólnocie, ofiarujemy Stwórcy i Ojcu tej Mądrości dary stworzenia, które są zarazem owocem pracy ludzkiej. Czynimy to zaś wpatrzeni w Ostrobramską Stolicę Mądrości, wołając: "Witaj, Królowo, Matko Miłosierdzia".

Jeśli bowiem przykazania Dekalogu uczą nas podstawowych zasad sprawiedliwości, to Mądrość Boża objawiona w Chrystusie, Synu Maryi, ukazuje głębszy jeszcze wymiar moralności. Jest to wymiar miłości, w szczególności wymiar miłości miłosiernej. Chrystus uczy nas, że ponad poziomem dóbr, które można i trzeba dzielić wedle miar sprawiedliwości - człowiek jest powołany do miłości, która jest większa od wszystkich dóbr przemijających. Ona jedna nie przemija. Miłość nie przemija. Ona jest miarą życia wiecznego - to znaczy życia człowieka w Bogu samym. Albowiem Bóg sam jest Miłością (por. 1 J 4,8).

VIII.       Ósme Przykazanie

 

Wj 20, 16

Nie będziesz odpowiadał przeciw twemu bliźniemu jako świadek kłamliwy.

 

Pwt 5, 20

I nie będziesz odpowiadał przeciw twemu bliźniemu jako świadek oszukujący.

 

            Między dwiema przytoczonymi wersetami ósmego przykazania zachodzi mała różnica. W Wj 20,16 w dosłownym tłumaczeniu zakazuje być świadkiem kłamstwa, czyli świadkiem kłamiącym. Pwt 5,20 natomiast zakazuje być świadkiem oszustwa, czyli świadkiem oszukującym, wprowadzającym w błąd. Rzeczownikami kłamstwo i oszustwo tłumaczymy hebrajskie słowa seqer i Saw które są prawie jednoznaczne. Wyrażenie odpowiadać przeciw należy do dziedziny sądownictwa i znaczy tyle co zeznawać przeciw, świadczyć przeciw. Nie można mieć wątpliwości, że ósme przykazanie w obydwu wersjach zakazuje fałszywych zeznań świadków w sądzie[59], podobnie jak Kpł 19,12:

            Nie będziecie fałszywie przysięgać w moim imieniu i nie będziesz bezcześcił imienia twego Boga.

            W Izraelu władzę sądowniczą mięli królowie i kapłani. Rozprawy odbywały się w bramie miasta ewentualnie w jakimś miejscu świętym lub sanktuarium. Król wydawał wyroki w dostępnym dla wszystkich przedsionku Sali tronowej. Swego pałacu. Proces z zasady rozpoczynała osoba prywatna, która uważała się za stronę pokrzywdzoną. W wypadku bałwochwalstwa oraz bluźnierstwu przeciw Bogu i królowi sąd zajmował się sprawą, gdy otrzymał doniesienie[60].

            Podobnie  jak w dzisiejszych czasach, istniała w Izraelu możliwość przekupienia świadka, dlatego w Wj 23,8 postanawia:

Nie będziesz brał podarunku, bo podarunek zaślepia tych, co mają otwarte oczy, i niszczy sprawy uczciwych.

Prz 28, 21 uczy:

Niedobra to rzecz być stronniczym,

Ale nawet mocny mąż zgrzeszy za kromkę chleba.

Biorąc pod uwagę liczne wystąpienia proroków przeciw kłamliwym świadectwom i przysięgom w sądach, należy przyjąć, że nieuczciwość świadków musiał być częstym zjawiskiem. W świetle tych uwag łatwo zrozumieć, iż ósme przykazanie było wyrazem troski o to, by, sądy izraelskie mogły polegać na zeznaniach świadków i w ten sposób uniknąć wydawania niesprawiedliwych wyroków. Warto pamiętać, że rola świadków wówczas była o wiele ważniejsza niż obecnie, ponieważ nie znano nowoczesnych sposobów prowadzenia śledztwa. Jeśli oskarżony nie był w stanie dowieść niewinności, fałszywe świadectwo wniesione przeciw niemu i uznane przez sędziego pociągało za sobą nieuchronne jego skazanie. Z powodu fałszywego świadectwa jego dobre imię było naruszone w obliczu całej wspólnoty. Tak więc to ochrona honoru i dobrego imienia była zabezpieczona tym przykazaniem[61].   

W Księdze Przysłów 14, 25.18 czytamy:

Ratuje życie świadek prawdomówny,

Ale ten, co wypowiada łgarstwa, zawodzi.

Maczugą, mieczem i ostrą strzałą jest mąż,

który zeznaje przeciw swemu bliźniemu jako świadek kłamliwy.

 

Występujące w tym przykazaniu słowo bliźni chrześcijanie rozumieją: każdy człowiek, idąc za nauką Chrystusa, wyrażoną dobitnie w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, którą warto tu przytoczyć. W Łk 10, 25n czytamy:

 A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»

Jezus nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: "Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał". Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»

Polskiemu słowu bliźni odpowiada hebrajski rzeczownik rea, którym oznaczano przyjaciela, towarzysza, ukochanego, sąsiada lub jakiegokolwiek człowieka, tak, że stawał się równoznaczny ze słowem inny. Często rzeczownikiem tym oznaczano członka narodu izraelskiego. Wśród zasad, które według Kpł 19, 18 miały kierować życiem wspólnoty narodowej jest również taka:

Nie mścij się i nie chowaj urazy do członków narodu, ale miłuj swego bliźniego jak siebie samego.   

Nie należy jednak sądzić, że miłość bliźniego obejmowała tylko rodaków. W tym samym kontekście prawodawca biblijny wzywa Izraelitów, by darzyli miłością także członków innych narodów:

Kpł 19, 33

Jeżeli w waszym kraju osiedli się obcokrajowiec, nie będziesz go uciskać. Ten obcokrajowiec osiedlony wśród was będzie dla was jak jeden z waszych rodaków. Będziesz go miłował jak samego siebie, bo i wy byliście obcokrajowcami w ziemi egipskiej.

Ósme przykazanie zakazuje fałszywych zeznań w sądzie niezależnie od tego, czy dotyczy ono człowieka należącego do Izraela, czy też członka jakiejkolwiek innej wspólnoty narodowej. Ściśle biorąc przykazanie to nie zakazuje wszelkiego kłamstwa, ale odrzuca kłamstwo szczególnie szkodliwe, kłamstwo fałszywego świadka, które także w naszych czasach prowadzi do krzywdzących wyroków[62].

 Starożytni Izraelici sądzili, że w określonych okolicznościach dozwolone jest kłamstwo z konieczności, mające zapobiec niesprawiedliwej szkodzie dla siebie lub innych osób. W takim położeniu znalazł się prorok Jeremiasz (Jr 38, 24n.). Po tajemniczym spotkaniu z nim, król Sedecjasz, nie chcąc, by treść ich rozmowy dotarła do jego ministrów, polecił mu:

Sedecjasz zaś rzekł do Jeremiasza: «Niech nikt nie wie o tej rozmowie, a nie umrzesz. Gdy usłyszą przywódcy, że rozmawiałem z tobą, przyjdą do ciebie i rzekną: "Powiedz nam, proszę, co mówiłeś do króla? Nic nie ukrywaj przed nami, bo inaczej zabijemy cię! A co mówił król?" Wtedy powiesz im: "Przedłożyłem królowi swą prośbę, żeby mnie znów nie posłał do domu Jonatana, abym tam nie umarł"». Rzeczywiście przyszli do Jeremiasza wszyscy przywódcy, by go wypytywać. Odpowiedział im zatem ściśle według polecenia króla, tak że pozostawili go w spokoju; nie rozeszła się bowiem ta sprawa.

Prorok postąpił zgodnie ze wskazaniami króla. Trzeba jednak zauważyć, że pisarze starotestamentowi w wielu miejscach dają do zrozumienia, iż wszelkie kłamstwo jest czymś niedobrym. W Księdze Rodzaju np. Jakub pokazany jest jako człowiek podstępny, który swego brata bliźniaka Ezawa za miskę soczewicy wyłudził pierworództwo, a potem kłamstwem zapewnił sobie błogosławieństwo ojca i umiał wykorzystać swego wuja Labana.

W Wj 23,1 czytamy

Nie będziesz rozpowiadał kłamliwych wieści i nie przyłożysz ręki, by występnym świadczyć zbrodniczo.

 

 

 

W Psalmie 15 czytamy:

Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie,

kto zamieszka na Twojej świętej górze?

Ten, który postępuje bez skazy, działa sprawiedliwie,

a mówi prawdę w swoim sercu  i nie rzuca oszczerstw swym językiem;

ten, który nie czyni bliźniemu nic złego i nie ubliża swemu sąsiadowi;  

kto złoczyńcę uważa za godnego wzgardy, a szanuje tego, kto się boi Pana;

ten, kto dotrzyma, choć przysiągł ze swoim uszczerbkiem;  

ten, kto nie daje swoich pieniędzy na lichwę i nie da się przekupić przeciw niewinnemu.

Kto tak postępuje, nigdy się nie zachwieje.

 

W świetle słów Psalmu człowiek pobożny powinien unikać kłamstwa nie tylko w czynach i słowach, ale także mówić prawdę w swoim sercu, a więc dbać także o to, by nie ulec zakłamaniu w swoim wnętrzu, w swojej samoświadomości.

Jezusa nawiązują do zakazu składania fałszywego świadectwa w Kazaniu na górze oświadczył(Mt 5, 33n):

  Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi.  A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

 

 

Z kolei w Ewangelii św. Jana 8, 44 czytamy:

Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.

 

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej w czasie Mszy św. w Olsztynie,
8 czerwca 1991 r., w czasie IV pielgrzymki do Ojczyzny

 

Ósme przykazanie Dekalogu w szczególny sposób wiąże się z prawdą, która obowiązuje człowieka w obcowaniu z innymi ludźmi i w całym życiu społecznym: "Nie mów fałszywego świadectwa".

Tym przykazaniem Bóg Przymierza szczególnie daje poznać, że człowiek jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego właśnie całe ludzkie postępowanie poddane jest wymogom prawdy. Prawda jest dobrem, a kłamstwo, fałsz, zakłamanie jest złem. Doświadczamy tego w różnych wymiarach i w różnych układach.

Przypatrzmy się znaczeniu prawdy w naszym życiu publicznym. W odnowionej Polsce nie ma już urzędu cenzury, różne stanowiska i poglądy mogą być przedstawiane publicznie. Została przywrócona - jakby powiedział Cyprian Norwid - "wolność mowy" (Rzecz o wolności słowa).

Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa.

Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych - dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje - może właśnie błędne - stanowisko.

Słowa mogą czasem wyrażać prawdę w sposób dla niej samej poniżający. Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży.

Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do niej samej i do człowieka.

W ogóle nie da się zachować ósmego przykazania - przynajmniej w wymiarze społecznym - jeśli brakować będzie życzliwości, wzajemnego zaufania i szacunku wobec tych wszystkich odmienności, które ubogacają nasze życie społeczne.

Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie słów po to, aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym nieporządkiem - wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa. Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie nie mówiono prawdy - i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach. Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk, społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii.

Jeszcze raz wróćmy do tego przykazania w jego brzmieniu synajskim, w jego brzmieniu ewangelicznym. "Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu". Wydaje się, że jest to pewna sytuacja ściśle określona. Na przykład taka, w jakiej znalazł się Chrystus wobec sądu, gdzie powiedział: "Daj świadectwo o złym. Jeżeli źle powiedziałem, daj świadectwo o złym. A jeżeli nie, dlaczego Mnie bijesz?" Człowiek, świadek, sądzi. "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu". Nie mów fałszywego świadectwa przeciw temu bliźniemu twemu, którym jest Jezus z Nazaretu. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw żadnemu twemu bliźniemu, żadnemu człowiekowi. Zarazem to przykazanie stwierdza, że prawda jest dobrem dla człowieka, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach międzyludzkich, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach szerszych, społecznych. Jest dobrem. Drugi człowiek ma prawo do prawdy. Człowiek ma prawo do prawdy. Czasem człowiek nie ma prawa do pewnej prawdy, dlatego my patrzymy z podziwem na ludzi, którzy wobec przemocy - na przykład w czasie okupacji - potrafili nie wydać, nie powiedzieć prawdy, ponieważ do tej prawdy nie miał prawa ten, który jej żądał, który ją wymuszał przemocą.

Jednakże to przykazanie w takim brzmieniu ma zasięg szerszy. Nie chodzi tylko o sytuację oskarżonego wobec trybunału, nie chodzi tylko o sytuację świadka, który mówi nieprawdę. Chodzi o sytuacje wielorakie, w których słowo ludzkie daje złe świadectwo. "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu". Wciąż się w różnych wymiarach odbywa ten sąd nad słowem człowieka, nad słowem, które on mówi. Jeżeli nie jest słowem prawdy, jeżeli daje fałszywe świadectwo, odbywa się ten sąd. Bo ludzie słyszą, niekoniecznie tylko w sądzie. Całe ludzkie bytowanie jest jakimś wielkim trybunałem. Ludzie słuchają, ludzie słyszą i albo dociera do nich prawda, albo też nie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie nowożytnym, gdzie tak bardzo spotęgowały się sposoby mówienia, metody mówienia, wszystkie tak zwane środki przekazu myśli. To przecież spotęgowana ludzka mowa. Spotęgowana mowa, która albo daje świadectwo prawdzie, albo też przeciwnie. My zresztą znamy to z naszego doświadczenia i przez wiele lat byliśmy wobec tego dość dobrze zabezpieczeni. Więc jest szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To się nazywa manipulacja. Więc również i to zwięzłe przykazanie Dekalogu otwiera człowieka, otwiera ludzkie społeczeństwa na cały szereg różnych wymiarów egzystencjalnych. Bo człowiek bytuje w pewien sposób w związku ze świadectwem, jakie otrzymuje i jakie przyjmuje. Chrystus był bardzo na to wrażliwy. Chrystus bardzo nas przestrzegał przed tym. "Nie sądźcie, ażebyście nie byli sądzeni". To są właśnie takie wymowne słowa, które wskazują, jak delikatny, jak odpowiedzialny jest ten rejon prawdy i nieprawdy w życiu ludzkim, jak on wiele może kosztować.

Przecież wiemy, że istnieje chociażby taka zwyczajna, potoczna obmowa. Niby mówi się prawdę, ale się szkodzi drugiemu człowiekowi. A więc przykazanie jest precyzyjne, kiedy mówi o świadectwie przeciw bliźniemu twemu. Istnieją różne formy zniesławiania człowieka, czasem typu propagandy szeptanej, a czasem bardzo jawne.

Istnieje wreszcie oszczerstwo, to znaczy: mówi się o człowieku drugim źle i nieprawdę. To jest szczególna postać niszczenia prawdy, szczególna postać przekraczania tego przykazania, które zobowiązuje nas do dawania świadectwa. Chrystus zobowiązał uczniów do dawania świadectwa: "Będziecie moimi świadkami". Będziecie świadkami prawdy. To świadectwo będzie was kosztować, tak jak kosztowało mnie. Przecież pamiętamy, że na tym ostatecznym, dramatycznym także i po ludzku trybunale, Chrystus przed Piłatem zapytany, czy jest królem, odpowiedział: "Jam się po to narodził i po to przyszedłem na świat, ażeby dać świadectwo prawdzie". A jeżeli czytamy Ewangelię, jeżeli ją wciąż czytamy i wciąż nad nią myślimy, to uświadamiamy sobie, że ta sprawa między prawdą a kłamstwem, między świadectwem prawdy, świadkami prawdy a ojcem kłamstwa, jest jakąś sprawą pierworodną i podstawową. Człowiek jest wolny, człowiek jest wolny także, ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy. Chrystus daje na to jasną odpowiedź: "Prawda was wyzwoli". Życie ludzkie jest więc także dążeniem do wolności przez prawdę. To jest bardzo ważne w epoce, którą przeżywamy. Bo zachłystujemy się wolnością, wolnością słowa i różnymi innymi wolnościami, które z tym się wiążą. Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam odmawiano, tak jak zresztą i wolności religijnej, choć w Polsce nie było pod tym względem najgorzej. Ale równocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni wolnymi.

Przed czterema laty mówiłem, że czeka nas praca nad pracą. Dziś czeka nas wielka praca nad mową, jaką się posługujemy. Ogromna praca. Nasze słowo musi być wolne, musi wyrażać naszą wewnętrzną wolność. Nie można stosować środków przemocy, ażeby człowiekowi narzucać jakieś tezy. Te środki przemocy mogą być takie, jakie znamy z przeszłości, ale w dzisiejszym świecie także i środki przekazu mogą stać się środkami przemocy, jeżeli stoi za nimi jakaś inna przemoc, niekoniecznie ta przemoc fizyczna. Jakaś inna przemoc, jakaś inna potęga. Słowo ludzkie jest i powinno być narzędziem prawdy.

"Prawda was wyzwoli" - powiedział Chrystus (J 8,32). Tak - "prawda was wyzwoli". To jest dopowiedzenie ósmego przykazania.Starajmy się odnaleźć pełne znaczenie i wartość prawdy: prawda, która wyzwala - wolność przez prawdę. Nigdy poza prawdą. Poza prawdą wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem.

6. A od tej prawdy, jaką czyni człowiek, jaką stara się kształtować swe życie i współżycie z innymi, prowadzi droga do Prawdy, którą jest Chrystus. Prowadzi ta droga do wolności, do której Chrystus nas wyswobodził.

To jest perspektywa naszych czasów. Pomiędzy wolnością, do której Chrystus nas wyzwolił i stale wyzwala, a odejściem od Chrystusa w imię tak często bardzo głośno propagowanej wolności. Wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, to jedna droga. Druga droga to wolność od Chrystusa. Bo często się tutaj stosuje takie słowa pozorne, mówi się: "klerykalizm", "antyklerykalizm", a na dnie chodzi o to jedno: wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa? To są te dwie drogi, którymi idzie i pójdzie na pewno Europa. Europa ma szczególne związki z Chrystusem, tu się zaczęła ewangelizacja, ale tu także zrodziły się i stale się rodzą różne postaci odchodzenia od Chrystusa, programy odchodzenia od Chrystusa. I przed nami również otwiera się ta dwoistość, ten rozstaj. Wolność, do której Chrystus nas wyzwala, wolność przez prawdę. Prawda was wyzwala. Albo też wolność od Chrystusa.

IX i X.            Dziewiąte i Dziesiąte Przykazanie 

 

Wj 20, 17

Nie będziesz pożądał domu twego bliźniego, nie będziesz pożądał  żony twego bliźniego i jego niewolnika, i jego niewolnicy, i jego wołu, i jego osła, i żadnej rzeczy, która jest własnością twego bliźniego.

 

Pwt 5, 21

I nie będziesz pożądał żony twego bliźniego. I nie będziesz chciwie pragnął domu twego bliźniego, jego pola i jego niewolnika, i jego niewolnicy, jego wołu i jego osła, i żadnej rzeczy, która jest własnością twego bliźniego.

 

Własność, którego dziewiąte i dziesiąte przykazanie zakazuje pożądać, to nie tylko Izraelita, ale każdy inny człowiek. W treści obydwu przywołanych fragmentów należy wyraźnie odróżnić zakaz pożądania dóbr bliźniego i zakaz pożądania żony bliźniego.

Zakaz pożądania dóbr bliźniego przeciwstawia się takiemu pożądaniu, które jest źródłem kradzieży, grabieży i oszustwa. Inaczej mówiąc, przykazanie to zakazuje chciwości i pragnienia przywłaszczania sobie bez umiaru dóbr ziemskich. Zabrania nieumiarkowanej zachłanności, zrodzonej z pozbawionej miary żądzy bogactw i ich potęgi. Zakazuje także pragnienia popełniania niesprawiedliwości, jaka mogłaby przynieść szkodę bliźniemu w jego dobrach doczesnych[63].   

Czytając to przykazanie nie należy jednak ulegać wrażeniu, iż zakazuje ono wszelkiego pożądania rzeczy bliźniego. Nie jest wykroczeniem przeciw temu przykazaniu pragnienie otrzymania rzeczy, które należą do bliźniego, jeśli jest to możliwe w sposób sprawiedliwy. To, że człowiek pożąda jedzenia, picia, ubrania i dachu nad głową, nie jest czymś złym – jest to wyraz jego ludzkiej egzystencji, która potrzebuje tych rzeczy dla ocalenia siebie samej. W Mk 11, 24 czytamy: Dlatego powiadam wam: Czegokolwiek pożądacie w modlitwie, wierzcie, że to otrzymacie, a zostanie wam dane

Starożytni Izraelici nie widzieli nic złego w pożądaniu cudzej własności i zabieganiu o nią, gdy było ono zgodne z prawem. Za występek uważali takie pożądanie cudzej własności zabieganie o nią, które nie mieściło się w normach prawa i przynosiło szkodę Izraelicie oraz wspólnocie jego narodu. Ta ich świadomość moralna znalazła odbicie w opowiadaniu o krzywdzie, jaką król Achab i jego żona Izebel z powodu swojej zachłanności wyrządzili Nabotowi, jednemu ze swoich poddanych[64]. Mówi o tym 1Krl 21, 1 – 25.

Nabot z Jizreel miał winnicę <w Jizreel> obok pałacu Achaba, króla Samarii. Achab zatem zwrócił się do Nabota mówiąc: «Oddaj mi na własność twoją winnicę, aby została przerobiona dla mnie na ogród warzywny, gdyż ona przylega do mego domu. A ja za nią dam ci winnicę lepszą od tej, chyba że wydaje ci się słuszne, abym ci dał pieniądze jako zapłatę za nią». Nabot zaś odpowiedział: «Niech mnie broni Pan przed tym, bym miał ci oddać dziedzictwo mych przodków». Achab więc przyszedł do swego domu rozgoryczony i rozgniewany słowami, które Nabot z Jizreel wypowiedział do niego, a mianowicie: «Nie dam tobie dziedzictwa moich przodków». Następnie położył się na swoim łożu, odwrócił twarz i nic nie jadł. Niebawem przyszła do niego Izebel, jego żona, i zapytała go: «Czemu duch twój jest tak rozgoryczony, że nic nie jesz?» On zaś jej odpowiedział: «Bo rozmawiałem z Nabotem z Jizreel. Powiedziałem mu: Sprzedaj mi twoją winnicę za pieniądze albo, jeśli chcesz, dam ci zamiast niej inną winnicę. A on powiedział: Nie dam tobie mojej winnicy». Na to rzekła do niego Izebel, jego żona: «To ty teraz tak sprawujesz rządy królewskie nad Izraelem? Wstań, jedz i bądź dobrej myśli. To ja ci dam winnicę Nabota z Jizreel». Potem w imieniu Achaba napisała listy i opieczętowała jego pieczęcią, a następnie wysłała do starszyzny i dostojników, którzy byli w mieście, sąsiadujących z Nabotem. W listach tak napisała: «Ogłoście post i posadźcie Nabota przed ludem. Posadźcie też naprzeciw niego dwóch ludzi nikczemnych, by zaświadczyli przeciw niemu, mówiąc: "Zbluźniłeś Bogu i królowi". Potem go wyprowadźcie i kamienujcie tak, aby zmarł». Jego współobywatele, starsi oraz dostojnicy, mieszkający w mieście, zrobili, jak im Izebel poleciła i jak było napisane w listach, które do nich wysłała. A więc ogłosili post i posadzili Nabota przed ludem. Potem przyszło dwóch ludzi nikczemnych, którzy zasiadłszy wobec niego, zaświadczyli przeciw niemu, mówiąc: «Nabot zbluźnił Bogu i królowi». Dlatego wyprowadzili go za miasto i ukamienowali go, wskutek czego zmarł. Sami zaś posłali do Izebel, aby powiedzieć: «Nabot został ukamienowany i zmarł». Kiedy więc Izebel usłyszała, że Nabot został ukamienowany i zmarł, powiedziała Achabowi: «Wstań, weź w posiadanie winnicę Nabota z Jizreel, której nie zgodził się dać ci za pieniądze, bo Nabot nie żyje, lecz umarł».

Kiedy tylko Achab usłyszał, że Nabot umarł, zaraz wstał, aby zejść do winnicy Nabota z Jizreel i wziąć ją w posiadanie. Wtedy Pan skierował słowo do Eliasza z Tiszbe: «Wstań i zejdź na spotkanie Achaba, króla izraelskiego. Jest on właśnie w Samarii, w winnicy Nabota, do której zszedł, aby wziąć ją w posiadanie. I powiesz mu: "Tak mówi Pan: Czyż nie dokonałeś mordu, a nadto zagrabiłeś [winnicę]?" Potem powiesz mu: "Tak mówi Pan: Tam, gdzie psy wylizały krew Nabota, będą lizały psy również i twoją krew"». Achab odpowiedział na to Eliaszowi: «Już znalazłeś mnie, mój wrogu?» Wówczas [Eliasz] rzekł: «Znalazłem, bo zaprzedałeś się, żeby czynić to, co jest złe w oczach Pana, <aby Go obrażać>. Oto Ja sprowadzę na ciebie nieszczęście, gdyż wymiotę i wytępię z domu Achaba nawet chłopca, niewolnika i wolnego w Izraelu, i postąpię z twoim rodem, jak z rodem Jeroboama, syna Nebata, i jak z rodem Baszy, syna Achiasza, za to, że Mnie do gniewu pobudziłeś i ponadto doprowadziłeś do grzechu Izraela. Również i o Izebel tak mówi Pan: Psy będą żarły Izebel pod murem Jizreel. Zmarłego z rodu Achaba w mieście będą żarły psy, a zmarłego w polu będą żarły ptaki powietrzne». Naprawdę, nie było nikogo, kto by tak, jak Achab, zaprzedał się, aby czynić to, co jest złe w oczach Pana. Albowiem do tego skłoniła go żona jego Izebel.

Najstarszą część omawianego przykazania stanowią słowa: Nie pożądaj domu twego bliźniego! Słowo  dom odpowiada w tym zdaniu hebrajskiemu rzeczownikowi bajit, którym oznaczano budowle mieszkalne, dom ze wszystkim, co do niego należy, świątynie jako siedziby bogów, grób, buteleczki na wonności, rodzinę, plemię, państwo, dynastię. Wielu biblistów twierdzi, że słowo dom występuje tu w bardzo szerokim znaczeniu i obejmuje najpierw wszystkie osoby, które stanowią rodzinę Izraelity, a następnie wszystkie dobra.
W takim rozumieniu omawiane przykazanie należy rozumieć, iż zakazuje ono pożądać zarówno domu bliźniego, jak i wszelkich osób i rzeczy, które w tym domu się znajdują[65].

 

 Zakaz pożądania żony bliźniego różni się oczywiście od zakazu pożądania innych osób, zwierząt i rzeczy. Zabrania on bowiem tego, co nazywamy pożądaniem cielesnym cudzej żony.

Ideał czystości spojrzenia był zapowiedzią nauki Chrystusa, który w Kazaniu na Górze mówił:

Słyszeliście, że powiedziano: ,,Nie będziesz cudzołożył! Ja zaś mówię wam: ,,Każdy, kto spogląda na kobietę, aby jej pożądać, już dopuścił się wobec niej cudzołóstwa w swoim sercu(Mt 5,27).

Według tej wypowiedzi zło moralne tkwi w każdym pożądliwym spojrzeniu na kobietę, niezależnie od tego, czy jest ona zamężna, czy też wolna. Trzeba jednak pamiętać, że przykazanie to odnosi się nie tylko do mężczyzn, ale i do kobiet, którym również zakazuje pożądać męża innej kobiety.

Wielką wartością zakazu pożądania żony i dóbr bliźniego jest to, że zwraca on uwagę na wnętrze człowieka jako źródła zła, które przejawia się w jego postępowaniu. Znalazła tu wyraz ta sama myśl, którą Jezus zamknął w słowach, zanotowanych przez Mk 7, 15. 21 – 22:

Nic z tego, co wchodzi do człowieka z zewnątrz, nie może uczynić go nieczystym, ale nieczystym czynią człowieka te rzeczy, które z człowieka wychodzą. (...) Z wnętrza bowiem, z serca ludzi, wychodzą złe myśli, nieprzyzwoitość, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, złość, chciwość, oszustwo, rozwiązłość, zazdrość, bluźnierstwo, pycha i głupota.

Wielu pisarzy Starego Testamentu wskazywało na serce ludzkie jako źródło zarówno dobrych, jak też złych czynów. Jeden z psalmistów, przepraszając Boga za swe przewinienia i pragnąc dochować mu wierności, modlił się:

Ps 51, 12  Stwórz mi, o Boże, serce czyste

                I ducha stałości odnów w moim wnętrzu.

 

Serce czyste, rozumiane tu jest jako siedziba myśli i pragnień ludzkich. Ono sprawia, że człowiek staje się prawy w działaniu.

Rozważając dziesiąte przykazanie nie można pominąć nauki biblijnej o względności i przemijalności dóbr doczesnych. Na uwagę zasługuje przede wszystkim myśl mędrca Izraelskiego Koheleta, który pisał (Koh2, 4 – 23):

Budowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice,  założyłem ogrody i parki i nasadziłem w nich wszelkich drzew owocowych. Urządziłem sobie zbiorniki na wodę, by nią nawadniać gaj bogaty w drzewa. Nabyłem niewolników i niewolnice i miałem niewolników urodzonych w domu. Posiadałem też wielkie stada bydła i owiec, większe niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem. Nagromadziłem też sobie srebra i złota, i skarby królów i krain.
Nabyłem śpiewaków i śpiewaczki oraz rozkosze synów ludzkich: kobiet wiele. I stałem się większym i możniejszym niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem; w dodatku mądrość moja mi została. Niczego też, czego oczy moje pragnęły, nie odmówiłem im. Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości - bo serce moje miało radość z wszelkiego mego trudu; a to mi było zapłatą za wszelki mój trud. I przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem. Postanowiłem przyjrzeć się mądrości, a także szaleństwu i głupocie. Bo czegoż jeszcze dokonać może człowiek, który nastąpi po królu, nad to, czego on już dokonał? I zobaczyłem, że mądrość tak przewyższa głupotę, jak światło przewyższa ciemności. Mędrzec ma w głowie swojej oczy, a głupiec chodzi w ciemności. Ale poznałem tak samo, że ten sam los spotyka wszystkich. Więc powiedziałem sobie: "Jaki los głupca, taki i mój będzie. I po cóż więc nabyłem tyle mądrości?" Rzekłem przeto w sercu, że i to jest marność. 1Bo nie ma wiecznej pamięci po mędrcu tak samo, jak i po głupcu, gdyż już w najbliższych dniach w niepamięć idzie wszystko; czyż nie umiera mędrzec tak samo jak i głupiec? Toteż znienawidziłem życie, gdyż przykre mi były wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem; bo wszystko marność i pogoń za wiatrem.

Znienawidziłem też wszelki swój dorobek, jaki nabyłem z trudem pod słońcem, a który zostawię człowiekowi, co przyjdzie po mnie. A któż to wie, czy mądry on będzie, czy głupi?
A władać on będzie całym mym dorobkiem, w który włożyłem trud swój i mądrość swoją pod słońcem. I to jest marność. Zacząłem więc ulegać zwątpieniu z powodu wszystkich trudów, jakie podjąłem pod słońcem. Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło. Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem,
a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność.

W świetle nauki Chrystusa dobra doczesne ukazują się jako coś nieistotnego w porównaniu z darem królestwa bożego (Mt 6, 19 – 20):

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą, i gdzie złodzieje się włamują i kradną. Gromadźcie sobie zaś skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczy i gdzie złodzieje  nie włamują się ani nie kradną.

 

Św. Paweł w Liście do Tymoteusza 1Tm 6, 9 – 10, pisał:

Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni! A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami.

 

 

Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej 7 czerwca 1991 r. w Płocku
w trakcie IV pielgrzymki do Ojczyzny

 

W przykazaniu: "Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest" (podobnie jak w przykazaniu poprzednim), dotykamy bowiem wnętrza serca ludzkiego. "Pożądanie" nie jest zewnętrznym uczynkiem. "Pożądanie" jest tym, czym żyje ludzkie serce. "Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest" - mówi Bóg w synajskim Przymierzu z Mojżeszem. Bezpośrednio chodzi tu o dopełnienie tego, co zawiera się w siódmym przykazaniu: "Nie kradnij", chodzi o rzecz, która jest cudzą własnością. Do tego przykazanie Dekalogu odnosi się wprost i bezpośrednio.

Równocześnie jednak przykazanie to wskazuje na taką hierarchię wartości, w której "rzeczy", czyli dobra materialne, zajmują miejsce nadrzędne. Pożądanie "rzeczy" opanowuje tak serce ludzkie, że nie ma w nim już niejako miejsca na dobra wyższe, duchowe. Człowiek staje się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na samego Boga. Jest to pożądanie zwodnicze. Chrystus mówi: "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?" (Mt 16,26).

W momencie, kiedy Polacy podejmują swoją reformę gospodarczą, przykazanie: "Nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego", nabiera szczególnego znaczenia. Rozumie się samo przez się, że w różnych naszych działaniach i zabiegach kierujemy się motywacjami ekonomicznymi. Prawidłowo rozwijająca się gospodarka prowadzi zarówno do wzbogacania się poszczególnych ludzi, jak do ogólnego podniesienia społecznego dostatku. Wiele biedy można w ten sposób usunąć, również w wymiarze społecznym.

Ale zarazem nigdy nie zapominajmy o tym, drodzy bracia i siostry, że pieniądz, bogactwo i różne wygody tego świata przemijają, a zatem nie mogą być naszym celem ostatecznym. Osoba ludzka jest ważniejsza niż rzeczy, a dusza jest ważniejsza niż ciało, toteż nigdy i nikomu nie wolno dążyć do dóbr materialnych z pogwałceniem prawa moralnego, z pogwałceniem praw drugiego człowieka. Dlatego serdecznie życzę wam wszystkim, aby nikt z was i nigdy nie próbował się bogacić kosztem bliźniego. Ponadto życzę wam, drodzy moi rodacy, żebyście w swoich dążeniach do polepszenia bytu materialnego nie zagubili zwyczajnej ludzkiej wrażliwości na cudzą biedę. I bardzo też uważajmy, żebyśmy się nie stali społeczeństwem, w którym wszyscy wszystkim czegoś zazdroszczą. Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu uczciwość: uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i czynie, uczciwość w rodzinie i stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i handlu, uczciwość, po prostu uczciwość w całym życiu. Jest ona źródłem wzajemnego zaufania, a w następstwie jest także źródłem pokoju społecznego i prawdziwego rozwoju. Niech w nowych warunkach słowo to nabiera nowego, dojrzałego znaczenia.

Nie osiągniemy szczęścia ani nawet zwyczajnej stabilizacji, nie licząc się z prawem Bożym. Dlatego całym sercem zaufajmy Bogu, że Jego przykazania są słuszne i że ich przestrzeganie zabezpiecza człowieka i przynosi mu radość i pokój już na tej ziemi.

Słyszałem wielokrotnie, także i podczas tego pielgrzymowania po Polsce, słowa: "Trudna jest ta wolność, którą mamy". Wolność jest trudna. Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć, trzeba się uczyć być prawdziwie wolnym, trzeba się uczyć być wolnym tak, ażeby nasza wolność nie stawała się naszą własną niewolą, zniewoleniem wewnętrznym, ani też nie stawała się przyczyną zniewolenia innych. Ta sprawa bardzo ciąży nad dziedziną światowej ekonomii. Zresztą trzeba się uczyć, jak być wolnym w różnych wymiarach życia i stąd wydaje mi się, że te katechezy związane z Dekalogiem są może najlepszą przysługą, jaką pielgrzymujący papież mógł oddać swoim rodakom w czasie tej pielgrzymki. Pozostaje jeszcze jedno i największe przykazanie, przykazanie miłości, ale to sobie zostawiamy na Warszawę.

 



[1] Por. J. Synowiec, Dziesięć Przykazań, Kraków 1999, s. 8.

[2] Por. Tamże.

[3] Por. Tamże, s. 14.

[4] Tamże.

[5] Tamże, s. 16.

[6] Por. E. Zawiszewski, Historia zbawienia, Pelplin 1993, s. 17.

[7] Por. Tamże.

[8] Por. J. Synowiec, Dziesięć Przykazań, dz. cyt., s. 48.

[9][9] Por. J. Synowiec, Dziesięć Przykazań, dz. cyt., s. 51.

[10] Por. Tamże.

[11] Por. Tamże, s. 55.

[12] Por. Tamże, s. 57.

[13] Por. Tamże, s. 60.

[14] Por. Tamże.

[15] Por. Tamże.

[16] Por. Tamże, s. 61-62.

[17] Por. Tamże, s. 63.

[18] Por. Tamże, s. 64-65.

[19] Por. Tamże, s. 66-67.

[20] Por. Tamże, s. 68-69.

[21] Pot. Tamże. s. 69.

[22] Por. Tamże, s. 88.

[23] Por. Tamże.

[24] Por. Tamże, s. 88.

[25] Por. Tamże.

[26] Por. Tamże, s. 89.

[27] Por. Tamże.

[28] Por. Tamże.

[29] Por. Tamże.

[30] Por. Tamże, s. 90.

[31] Por. Tamże, s. 92.

[32] Por. Tamże, s. 92.

[33] Por. Tamże, s. 96.

[34] Por. Tamże, s. 97.

[35] Por. Tamże.

[36] Por. Tamże.

[37] Por. Tamże, s. 99.

[38] Por. Tamże, s. 99.

[39] Por, Tamże, s. 101.

[40] Por. Tamże, s. 109.

[41] Por. Tamże, s. 111.

[42] Por. Tamże, s. 114.

[43] Por. Tamże.

[44] Por. Tamże, s. 115.

[45] Por. Tamże, s. 130.

[46] Por. tamże, s. 131.

[47] Por. Tamże, s. 132.

[48] Por. Tamże, s. 136.

[49] Por. Tamże, s. 137.

[50] Por. Tamże, s. 148.

[51] Por. Tamże, s. 148.

[52] Por. Tamże, s. 149.

[53] Por. Tamże, s. 153.

[54] Por. Tamże, s. 162.

[55] Por. Tamże, s. 163.

[56] Pot. Tamże.

[57] Por. Tamże, s. 167.

[58] Por. Tamże, s. 167.

[59] Por. Tamże, s. 168.

[60] Por. Tamże.

[61] Por. Tamże, s. 170.

[62] Por. Tamże, s. 172.

[63] Por. Tamże, s. 177.

[64] Por. Tamże, s. 177.

[65] Por. Tamże, s. 179.